Co się stało z samolotem von der Leyen? Zaskakujące słowa premiera Bułgarii

Co się stało z samolotem von der Leyen? Zaskakujące słowa premiera Bułgarii

Dodano: 
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej Źródło: Wikimedia Commons
Premier Bułgarii Rosen Żelazkow oświadczył, że jego kraj nie będzie badać incydentu z samolotem, na którego pokładzie była przewodnicząca KE Ursula von der Leyen.

W niedzielę 31 sierpnia w samolocie, którym do Bułgarii podróżowała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen, zostało zakłócone działanie systemu GPS. Jak przekazała rzecznik prasowa KE Arianna Podesta, bułgarskie władze podejrzewają, że incydent był wynikiem ingerencji Rosji.

Rząd w Sofii poinformował, że sygnał GPS został utracony, gdy samolot zbliżał się do miasta Płowdiw na południu kraju. Według doniesień "Financial Times" system nawigacyjny maszyny uległ awarii, zmuszając pilotów do użycia papierowych map podczas lądowania.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Rosja nie ma z tym nic wspólnego. – Wasze informacje są nieprawdziwe – powiedział reporterom.

Doniesienia o awarii GPS w samolocie von der Leyen. Premier Bułgarii szczery do bólu

Premier Bułgarii Rosen Żelazkow przekazał w środę, że przyczyną awarii systemu GPS w samolocie von der Leyen nie był ani atak hybrydowy, ani cyberatak.

– Współczesne metody prowadzenia wojen obejmują tzw. walkę elektroniczną, czyli zakłócenia częstotliwości radiowych. Zjawisko to zaobserwowano na terenach objętych działaniami zbrojnymi – powiedział, dodając zarazem, że ostatnio odnotowano zakłócenia sygnałów GPS "od Helsinek, przez Morze Czarne, Erywań, Tbilisi, Cypr, Syrię, aż do Trypolisu".

Według premiera "takie rzeczy zdarzają się codziennie". Jak podkreślił, nie ma niczego, czego kontrola ruchu lotniczego w Bułgarii nie zrobiłaby zgodnie z protokołem.

Flightradar zaprzecza

Wcześniej serwis Flightradar24, pokazujący lokalizację statków powietrznych na mapie w czasie rzeczywistym, poinformował na platformie X, że transponder samolotu, którym podróżowała szefowa KE, zgłaszał dobrą jakość sygnału GPS od startu do lądowania.

Serwis zdementował również doniesienia, że samolot czekał na lotnisku w Płowdiwie przez godzinę. "Lot miał trwać godzinę i 48 minut. Zajął godzinę i 57 minut" – napisano. Maszyna wylądowała 9 minut później niż planowano.

Szefowa KE z Tuskiem na granicy

Ursula von der Leyen leciała do Bułgarii z Warszawy. Wcześniej razem z premierem Donaldem Tuskiem była na granicy polsko-białoruskiej, gdzie wyraziła "solidarność z Polską jako krajem frontowym".

Prezydenta Rosji Władimira Putina nazwała "drapieżnikiem", który "rozpoczął cztery różne wojny". – To była Czeczenia, Gruzja, Krym i pełnoskalowa inwazja na Ukrainę – mówiła szefowa KE.

Czytaj też:
Flightradar obala doniesienia o awarii systemu GPS w samolocie von der Leyen


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także