Odkręcona tabliczka znajdowała się przy holu budynku polskiego przedstawicielstwa w Brukseli i przypominała o otwarciu placówki w maju 2011 roku. Jak spekulują media, powodem jej zniknięcia mogły być nazwiska polityków, którzy w uroczystym otwarciu przedstawicielstwa brali udział – byli to bowiem m.in. Donald Tusk i Jerzu Buzek.
Jak podaje szef Biura POLITICO w Warszawie Michal Broniatowski, co najmniej dwóch świadków widziało, jak polski przedstawiciel w Unii Europejskiej – ambasador Andrzej Sadoś, samodzielnie odkręcał tabliczkę ze śrubokrętem w ręku.
Z dystansem całą sprawę skomentował przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, którego nazwisko zniknęło ze ściany budynku razem z tabliczką. "Mniejsza o tabliczkę. Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej" – napisał były premier na Twitterze.
W całym zamieszaniu umknęło tłumaczenie polskiego MSZ, które na pytanie redakcji „Newsweeka”, poinformowało, że zniknięcie tabliczki to efekt... trwającego obecnie remontu. Jak podał MSZ „okolicznościowa plastikowa tablica została tymczasowo zdjęta w związku z trwającym od kilku tygodni cyklicznym (po 8 latach) odświeżeniem i rearanżacją wnętrza jednego z wejść Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE, remontem fasady oraz wymianą zewnętrznych szyb”.
Wyjaśnienie MSZ nie przeszkadza jednak europosłance Róży Gräfin von Thun und Hohenstein, która na Twitterze odkręcenie tabliczki powiązała nawet z... wyprowadzania Polski z Unii Europejskiej.
twittertwitterCzytaj też:
Donald Tusk zostanie dziadkiem. "Mogłaby być wnuczka!"
Czytaj też:
"Ta chwila, gdy blokuje cię Donald Tusk". Były premier banuje dziennikarzy