Niemiecka flota rządowa znajduje się w fatalnym stanie. Potwierdza to ostatnia awaria rządowego Airbusa z Angelą Merkel na pokładzie. Ze względu na uszkodzony transformator samolot musiał zawrócić nad Morzem Północnym i lądować przymusowo w Kolonii. Kanclerz najpierw dotarła innym samolotem do Madrytu, skąd już bez męża normalnym samolotem liniowym poleciała do Argentyny. Według ekspertów, związane jest to z tym, że flota rządowa składa się z przestarzałych maszyn, które po remoncie przystosowane zostały do transportu VIP-ów.
Prasa w Niemczech jest bezlitosna dla rządzących. Dziennik „Handelsblatt” pisze wprost, że "awaria rządowego samolotu to katastrofa wizerunkowa dla Niemiec. "Czwarta potęga przemysłowa, jaką są Niemcy, nie potrafiła dowieźć szefowej swojego rządu na najważniejsze spotkanie na szczycie tego roku z liderami z całego świata. Jak Niemcy mają reklamować swoje produkty ‘Made in Germany’, kiedy nawet samolot Angeli Merkel nie lata?" – czytamy w komentarzu.
„Koelner Stadt-Anzeiger” stwierdza ironicznie, że "czwarta potęga gospodarcza na świecie nie jest w stanie przewieźć do Buenos Aires szefowej swojego rządu, którą ‘Forbes’ siedmiokrotnie okrzykiwał najpotężniejszą kobietą na świecie".