Kiedy w 1953 r. prowokacja zbrodniczego Głównego Zarządu Informacji Ludowego Wojska Polskiego wchodziła w decydującą fazę, a w sfingowanych procesach sądowych zapadło 40 wyroków śmierci, zaś wobec dziesiątek żołnierzy i cywilów powracających do kraju orzeczono wysokie kary więzienia, młody kpt. Czesław Kiszczak, wspominając swój pobyt w Londynie w latach 1946–1947, kreślił w raporcie własne zasługi w tej krwawej jatce: „Zgodnie z umową wszelkie zdobyte przeze mnie materiały w zalakowanych kopertach lub paczkach przekazywałem Kuropiesce lub bezpośrednio jego sekretarce (Górska lub Górecka). Przesyłek było około 10. W paczkach znajdowały się raporty i notatki całego szeregu andersowców, którzy na moją prośbę charakteryzowali ciekawsze i podejrzane typy powracające do kraju, osobiście pisane przeze mnie raporty i notatki odnośnie do niektórych ciekawszych pracowników konsulatu, wyraźnie podejrzanych o współpracę z Intelligence Service (Cichoń, Grabowski i inni, którzy później odmówili powrotu do kraju), powracających do Polski dwójkarzy itp. element”.
Mimo wieloletnich poszukiwań archiwalnych historycy wciąż nie odnaleźli owych paczek pełnych raportów Kiszczaka przesyłanych z Londynu do centrali komunistycznego kontrwywiadu w Warszawie. Innymi słowy – dowodów tamtej zbrodniczej działalności Kiszczaka było jak na lekarstwo, czego potwierdzeniem jest zaledwie kilka raportów Kiszczaka opisanych przez Lecha Kowalskiego w obszernej biografii „Cze.Kiszczak”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.