Początkowo Polska Ludowa tępiła nierząd jak najgorszą zarazę. Potem jednak prostytutki okazały się dla bezpieki bezcennym narzędziem pracy.
Moim najlepszym informatorem była prostytutka. Żaden inny informator nie mógł się z nią równać, jeżeli chodzi o skuteczność. Miałem wrażenie, że ta dziewczyna wiedziała wszystko na temat tego, co się działo w Warszawie – mówi „Historii Do Rzeczy” Jerzy Dziewulski, wieloletni funkcjonariusz Wydziału Kryminalnego MO z Warszawy.
Informatorka Dziewulskiego była tzw. lokalówką, pracującą w jednej z najlepszych warszawskich restauracji. „Lokalówki” były najbardziej ekskluzywnym rodzajem cór Koryntu – szukały bogatych klientów jedynie w lokalach z najwyższej półki. Dziewulski współpracował z prostytutką
z Kongresowej na przełomie lat 60. i 70. (...)