Rodzina robotnika z FSO na Żeraniu mieszkała na tak małej przestrzeni, że dzieciom ścielono na stole lub krzesłach, z których notorycznie spadały. »Życie Warszawy« radziło, jak zaimprowizować łóżeczko dla dziecka przy braku odpowiedniego mebla. »Dwa krzesła odwrócone siedzeniami do siebie, umocnione sznurem, jedno prześcieradło owinięte na krzesłach i zawiązane po bokach na węzły [...]. Jeszcze tylko złożony koc, który służy za materac i można położyć Piotrusia«.
W rubryce »Nasz dom« tygodnika »Przekrój« pani Donata Majewska z Pabianic instruowała: »jeśli nie mamy łazienki, zamontować wannę pod stołem kuchennym […]. Nad wanną umieszczamy stół zbudowany na wzór klapy […]. »Moda i Życie«, stwierdzając bez emocji, że w starych miejskich domach po prostu najczęściej nie ma łazienki, także publikowała garść rad: »umywalnia zaaranżowana w pokoju lub kuchni powinna być oddzielona od reszty parawanikiem, a ściana, przy której stoi, zabezpieczona kawałkiem ceraty...«.
To było dawno i nieprawda, chciałoby się powiedzieć, ale nie, to działo się w Polsce lat 50. I nie skończyło się wcale razem ze stalinizmem. Zmieniały się czasy, przywódcy polityczni, zmieniała się Polska, przybywało domów, ludzi, ale niedostatek mieszkań i niedostatek materialny, w którym żyły polskie rodziny, trwał przez kolejne dekady. Inny za Bieruta, inny za Gomułki, inny za Gierka i Jaruzelskiego. Ale w końcu bieda jest zawsze taka sama.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.