Nieznana szerzej feministka wytoczyła proces abp. Michalikowi, twierdząc, że poczuła się znieważona jego kazaniem. W kazaniu nie było oczywiście mowy o powódce: feministka poczuła się upokorzona poglądem arcybiskupa na wyznawaną przez nią ideologię. Konkretnie stwierdzeniem arcybiskupa, że „ideologia gender” i „agresywne feministki”, dążąc do osłabienia i zniszczenia rodziny oraz podważając wierność małżeńską, winne są szerzenia się zachowań niemoralnych i zboczeń, w tym pedofilii, o której głównie traktowało kazanie.
Pomijając już to, że związek pomiędzy upadkiem moralności a szerzeniem się rozwiązłości jest znaną od wieków, oczywistą zasadą życia społecznego, w słowach arcybiskupa trudno dopatrzyć się jakiegokolwiek fałszu. Konstrukcja, na mocy której skrytykowanie jakiejś ideologii stanowić by miało samo w sobie naruszenie dóbr osobistych jej wyznawcy, z prawniczego punktu widzenia jest kuriozalna. (…)