(…)
Kiedy popularny pisarz Michał Witkowski pojawił się publicznie w kapelusiku z symbolem SS, wydawało się zrazu, że sam wydał na siebie wyrok. Owszem, wy- dawnictwo Znak zawiesiło z nim współpracę, a ten i ów znawca celebryckiego świata potępiał w czambuł jego ekscesy, podkreślając, że Witkowski przekroczył granice, których nie powinien przekraczać nikt.
Jednakowoż znalazło się także kilku obrońców literata, wskazujących, że ostra reakcja na kapelusik to wyraz kołtuństwa i braku zrozumienia dla satyry. Że Witkowski, zdeklarowany gej, znany z rozmaitych szaleństw, prowokuje, pobudza do debaty, a kto uważa, że pisarz gloryfikuje nazizm, ten naraża się na śmieszność.
Filozof Jan Hartman: „Trzeba mieć strasznie dużo złej woli, żeby przypisać Witkowskiemu faszystowskie skłonności. Jest poza dyskusją, że symbol SS został tu użyty w kontekście prześmiewczym [...]. Widzicie filcowe esesmańskie błyskawice na tęczowej czapeczce Witkowskiego, którego faszyści zglanowaliby przy pierwszej okazji, ale powiedzieć stop prawdziwemu faszyzmowi, który po latach wyłazi ze swych śmierdzących nor, jakoś nie macie odwagi. Naprawdę wydaje się Wam, że to Witkowski jest jego forpocztą?”. (…)