Zebraliśmy 2,5 mln podpisów, 80 proc. społeczeństwa było przeciwko reformie emerytalnej, 75 proc. chciało referendum. Co się okazało? Sejm powiedział: nie, bo nie – oświadczył Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”, który próbuje doprowadzić do takiej zmiany polskiego prawa, żeby obywatele mogli decydować o najważniejszych sprawach w drodze referendum.
Gdyby powiodła się ta sztuka, byłoby naprawdę pysznie. Bo co tam nie podnosić wieku emerytalnego. Udałoby się znaleźć większość dla obniżenia wieku emerytalnego do 50. albo 40. roku życia. I wszyscy, a nie tylko policjanci, moglibyśmy się cieszyć emeryturą przez 20–30 lat.
Gdyby można było w referendum, większością głosów, decydować o najważniejszych sprawach, z pewnością wykorzystalibyśmy tę demokratyczną procedurę do podniesienia sobie wysokości tych emerytur o jakieś 100–200 proc. W końcu wysokość świadczeń emerytalnych to rzecz niezwykle ważna, w sam raz do poddania pod referendum.
Na pewno też nie zostawilibyśmy bez rozstrzygnięć innych dziedzin naszego życia. Obniżylibyśmy na przykład podatki, bo przecież są zdecydowanie za wysokie, co podkreśla nawet prof. Leszek Balcerowicz, a może nawet zupełnie byśmy je zlikwidowali, żeby poprawić konkurencyjność naszej gospodarki. PIT, CIT, VAT – skasowane. Akcyza do piachu, podatki od nierucho- mości takoż. Słowem: żyć, nie umierać. Polska byłaby ewenementem na biznesowej mapie świata, dumą UE i nas wszystkich, czyż nie?
Potem jeszcze tylko referenda w sprawie powszechnego dostępu do ochrony zdrowia na najwyższym poziomie, z możliwością darmowego leczenia się we wszystkich klinikach świata oraz w sprawie powszechnego dostępu do oświaty na najwyższym poziomie, z możliwością darmowego uczenia się we wszystkich szkołach średnich i wyższych na świecie. I wreszcie wielki finał: referendum w sprawach automatycznego podnoszenia co roku – o 100 proc. – płacy minimalnej oraz zakazu istnie- nia w Polsce bezrobocia.
Idąc za ciosem, wskazalibyśmy też – oczywiście w referendum – kto ma nas wziąć na utrzymanie. Jeśli bowiem zlikwidujemy podatki oraz podniesiemy emerytury i pensje, to ktoś za to będzie musiał zapłacić. Może Niemcy? Albo Rosjanie lub Czesi? No, jeśli nie Czesi, to Węgrzy. W końcu „Polak, Węgier, dwa bratanki”, a to chyba do czegoś zobowiązuje? Tak, Węgrzy będą musieli wziąć nas na utrzymanie, nie ma dwóch zdań, w końcu ustalimy w referendum, że wyniki naszego polskiego referendum obowiązywać będą w całej Unii Europejskiej, a więc na Węgrzech także.