Marcin Makowski: Czy myśli pan, że po morderstwie prezydenta Pawła Adamowicza w polskiej polityce coś się realnie zmieni? A może to naiwność i – jak twierdzi wielu komentatorów – zmiany będą, ale na gorsze?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Pamiętam momenty w naszej najnowszej historii, które miały zmienić wszystko. To była śmierć Jana Pawła II, katastrofa smoleńska… szczególnie odchodzenie Ojca Świętego, obserwowane z Krakowa, dawało nadzieje, że tym razem będziemy lepsi. Potem kolejny moment uniesienia narodowego, pogrzeb prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką. Staliśmy wszyscy pod swoimi sztandarami – PSL, Solidarność, inne partie i ruchy. Wszyscy razem. Wtedy też wydawało się, że będzie lepiej, i dzisiaj znowu się tak wydaje. Tyle że to trzecia szansa na wyciągnięcie wniosków. Pytanie, czy ją znów zmarnujemy?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.