W rządzie od dłuższego czasu istnieje poważna różnica zdań, co do strategii obranej przez premiera Mateusza Morawieckiego w negocjacjach z Unią Europejską. Solidarna Polska domaga się zaostrzenia kursu wobec Brukseli, z użyciem prawa weta włącznie. Z kolei politycy Prawa i Sprawiedliwości opowiadają się za bardziej miękkim negocjacyjnym podejściem do rozmów z Komisją Europejską.
Minister sprawiedliwości podkreśla w swoich wystąpieniach medialnych, że unijna polityka szefa rządu zawiodła. Jednocześnie prokurator generalny wskazuje, iż w kontekście Krajowego Planu Odbudowy (KPO) i stosunków z Brukselą stoi na gruncie obrony interesów Polski i polskiej suwerenności w relacjach międzynarodowych.
Przypomnijmy, że Polska od miesięcy nie otrzymała jeszcze ani jednego euro w ramach pożyczek zaciągniętych na KPO.
Ziobro o szantażu Brukseli
– Udało nam się wspólnie w ramach ZP wygrać wszystkie wybory od 2015 r. Ufam, że stać nas na zasadniczą korektę kursu w relacjach z UE i zwycięstwo dla Polski – podkreśla sam Ziobro w rozmowie z tygodnikiem "Sieci".
Polityk podkreśla, że im bardziej Polska ulega na unijnym polu, tym więcej Bruksela żąda. – Tak właśnie działa unijny szantaż. Skutki są niedobre dla Polski – ocenia.
Omawiając temat Fit for 55, Ziobro podkreśla, że jednym z głównych beneficjentów transformacji miała być Rosja, gdyż plan Brukseli zakłada drastyczny wzrost zużycia gazu kosztem węgla, "a gaz miał płynąć do Europy przede wszystkim z Rosji".
– Plan przygotowywany był przez wiele lat pod okiem Tuska, gdy pełnił on funkcję szefa RE. Nieprzypadkowo Merkel do tej roli wyznaczyła właśnie polityka z kraju, którego obywatele mają ponieść największe koszty transformacji – wskazuje minister sprawiedliwości.
Ziobro: Von der Leyen zmieniła zdanie
Ziobro podkreśla też, że Bruksela zmieniła zdanie ws. KPO, które już dawno miało być wypłacone Polsce. – Gdy pani von der Leyen była w Warszawie, znała już ostateczny kształt projektu i nie widziała w nim złamania kompromisu. Mówiła, że jest zgodny z oczekiwaniami Komisji. Zmieniła zdanie, gdy wróciła do Brukseli – stwierdził.
Lider SP dodaje, że jego ugrupowanie "twardo i niewzruszenie" stoi na gruncie obrony polskiej suwerenności politycznej i ekonomicznej. – Nasza pryncypialność i konsekwencja są groźne dla totalnej opozycji. Nic dziwnego, że wściekle nas atakują – zapewnia.
Czytaj też:
Trudne pytanie do Kaczyńskiego. "Nie chcę na to odpowiadać..."Czytaj też:
Komisja Europejska przyznała Polsce 3,85 mld euro