Łukasz Krasoń od czwartego roku życia choruje na dystrofię mięśniową. Od 30 lat porusza się na wózku inwalidzkim. W 2014 r. wylądował na OIOM-ie z lekkim zapaleniem płuc. Kiedy nagle spadła mu saturacja, ratownicy musieli go zaintubować. – Była taka opcja, że będą musieli mnie kroić. Tracheostomia, czyli rurka do gardła. Koniec mówienia, koniec jedzenia – wspominał w podcaście "Newsweeka" i Onetu "Rachunek sumienia".
– Pan lekarz był łaskaw mi powiedzieć, że został "rok, góra dwa lata życia", bo osoby z niepełnosprawnością taką jak moja, zanikiem mięśni, jak dochodzi do takiego stanu, to są już raczej miesiące, krótkie lata, nie więcej – opowiadał wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych.
Krasoń: Taka była moja pierwsza reakcja
– Fizycznie wtedy nie za bardzo mogłem mu dać w dziób. Nawet nie mogłem nic powiedzieć. Kątem oka widziałem telefon. Poprosiłem lekarza, żeby mi go dał. W notatniku napisałem mu dosłownie "spier****j". Wściekł się, wyszedł – mówił dalej polityk Polski 2050.
– Taka była moja pierwsza reakcja. Potem oczywiście pojawiły się łzy. Szczególnie gdy do sali weszli moi rodzice i zobaczyli, jak wygląda ich pierworodne dziecko. Wiadomo, każdy przeżywa to po swojemu. Ja też dwa dni płakałem. Zderzyłem się z czymś, co totalnie wywróciło moje życie. Ale na szczęście po dwóch dniach się pozbierałem – kontynuował.
"Tak wiele potrafi zależeć od obcej osoby"
Krasoń podkreślił, że uratował go lekarz z Łodzi, który przywiózł inny rodzaj respiratora. – To niesamowite, że tak wiele potrafi zależeć od kompletnie obcej osoby – stwierdził.
– Ten pierwszy lekarz, który widział mnie codziennie przez prawie cztery tygodnie na OIOM-ie, nie dawał mi nadziei. Ktoś z zewnątrz poprosił o konsultację. Pan doktor przywiózł inny rodzaj respiratora. Powiedział mi: "Panie Łukaszu, teraz pana odintubujemy. Ma pan 30 sekund, żeby zacząć oddychać. Jak pan nie zacznie oddychać, to będziemy musieli pana zwiotczyć, znowu zaintubować i prostu na stół". Jak mi wyjęli te rury, założyli mi tę maskę, to od razu zassałem – relacjonował.
Czytaj też:
"Chcemy żyć, a nie przeżyć". Protest przed budynkiem KPRM
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
