Kiedy Belgia lizała rany
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Kiedy Belgia lizała rany

Dodano: 
Dwaj żołnierze belgijscy na ruinach wyzwolonego miasta Ypres, listopad 1918 r.
Dwaj żołnierze belgijscy na ruinach wyzwolonego miasta Ypres, listopad 1918 r. Źródło: fot. materiały prasowe
Świadomość, że państwo Flamandów i Walonów wyszło z I wojny światowej z miastami zrównanymi z ziemią, po brutalnej, niemieckiej okupacji, niemal u nas nie istnieje. Niezwykle ciekawa wystawa „Po wielkiej wojnie: 1918–1928” pokazuje, jak trudne do zagojenia były rany Belgii po wielkiej wojnie.

Maleńka Belgia zachwyciła aliantów odważnym wystąpieniem przeciwko armii niemieckiej w sierpniu 1914 r. Walki trwały trzy tygodnie, ale zatrzymały znacząco tempo posuwania się Niemców w kierunku Paryża i pozwoliły Francuzom stworzyć front nad Marną. Te tygodnie oporu państewka o niewielkiej armii wzbudziły z jednej strony furię Niemców, a z drugiej strony sympatię całego zachodniego świata. Rychło wzmocniły je wiadomości o zachowaniu się wojsk cesarskich w napadniętym kraju. Niemcy rozstrzeliwali masowo cywilów podejrzewanych o strzelanie do Niemców i bombardowali bez skrupułów belgijskie miasta w razie najmniejszego oporu.

Symbolem niemieckiego barbarzyństwa tamtego czasu był pożar biblioteki uniwersyteckiej w zabytkowym Leuven. Król Belgii także stał się bohaterem prasy w krajach ententy, gdyż zdołał zatrzymać napór wojsk niemieckich w zachodniej Flandrii. Na tym ostatnim wolnym skrawku Belgii król Albert I zbudował front, który jego armia utrzymała przez cztery lata wojny.

Czytaj też:
Niewystawiony rachunek krzywd

Więcej możesz przeczytać w 34/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także