Sprawę opisał w mediach społecznościowych brat jednego z pobitych. Do zdarzenia doszło przed wejściem do jednego z popularnych nocnych klubów przy ul. Twardej w Śródmieściu. Według wstępnych informacji, napastnicy najpierw zapytali studentów, czy są Izraelczykami, a kiedy ci odpowiedzieli twierdząco, to zostali zaatakowani. W ich stronę padły również słowa "pie*** Izrael". Według jednego z poszkodowanych, napastnicy mieli ze sobą kastet.
– Nie dlatego, że naśmiewał się z nich. Nie dlatego, że się na nich spojrzał. Nie dlatego, że się pokłócili. Arabowie zaczęli bić go i jego przyjaciół tylko dlatego, że byli Żydami – opowiadał brat jednego z zaatakowanych studentów, którego cytują zagraniczne media. Funkcjonariusze policji już, że do grupy osób podeszło trzech mężczyzn, z których jeden był bardzo agresywny. Mężczyzna miał krzyczeć, że jest Palestyńczykiem. W środę policja zatrzymała w sprawie dwie osoby.
Czytaj też:
Pobicie studentów z Izraela. Policja zatrzymała dwie osoby
Prokuratura przesłuchała dwóch zatrzymanych mężczyzn. Zarzuty usłyszał jeden z nich. Według prokuratury 29-letni Grant S. „stosował przemoc z uwagi na przynależność narodową”. Mężczyzna miał kopać, przytrzymywać i rzucić na maskę samochodu poszkodowanych.
– Nie przyznał się do zarzutów i przedstawił swoją wersję przebiegu wydarzeń – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy stołecznej prokuratury. S. miał przekonywać, że jedynie próbował powstrzymywać swojego agresywniejszego kolegę – informuje "Gazeta Wyborcza".
Sąd częściowo przychylił się do wniosku prokuratury ws. aresztu.. W piątek po południu zdecydował o areszcie warunkowym na dwa miesiące. Po wpłaceniu 25 tys. zł kaucji areszt zamieni się na dozór policji i Grant S. wyjdzie na wolność. Może to nastąpić jeszcze przed weekendem.
Czytaj też:
Ambasada Izraela reaguje na internetowy wpis polskiego sędziego