O tym, jak w Niemczech wygląda nagonka na konserwatywnego obywatela, który identyfikuje się z chrześcijaństwem i sprzeciwia forsowanej przez Angelę Merkel polityce otwartych drzwi, pisze w tygodniku "Idziemy" Stefen Meetschen, dziennikarz niemieckiej gazety "Die Tagespost".
Autor powołuje się na raport zatytułowany "Niebezpieczeństwo z prawej strony", który opublikowało popularne w całych Niemczech czasopismo apteczne "Dziecko i Rodzina". Dziennikarz zwraca uwagę na cytowanych w dokumencie socjologów i ideologów gender tłumaczących, jak rozpoznać dzieci z prawicowej rodziny, które są ich zdaniem "tym bardziej niebezpieczne, że są niepozorne".
Spośród innych dzieci ma je wyróżniać m.in. wygląd i ubranie (zaplecione warkocze i długie spódnice), a także "bardzo spokojne lub bardzo posłuszne" zachowanie.
"Kiedy czyta się ten artykuł, przychodzi automatycznie na myśl propaganda niemiecka z lat 30. ubiegłego wieku, kiedy w podobny sposób opisywano, jak rozpoznać dzieci pochodzenia żydowskiego" – pisze Stefen Meetschen, dodając, że środowiska lewicowo-liberalne "nie mają żadnych skrupułów w walce o obalenie resztek tradycyjnego świata".
dmc/Idziemy
Fot. PixaBay/Tookapic/Public Domain