Czy sobotnia konwencja Prawa i Sprawiedliwości wniosła coś nowego?
Prof. Norbert Maliszewski: Są w tej kampanii Prawa i Sprawiedliwości trzy elementy stałe. To po pierwsze dobra gospodarka, wzrost zamożności, nawet dobrobytu. Po drugie pogramy społeczne – wyższa pensja minimalna, 13. i 14. Emerytura, 500 Plus na każde dziecko. Czyli gospodarka rynkowa, ale odpowiedzialna społecznie. Po trzecie – ochrona tradycyjnych wartości. To podstawa programu PiS. Nowa była pewna korekta hat tricku Kaczyńskiego.
To znaczy?
Wzrost płacy minimalnej to obietnica, która się podoba, trafia nie tylko do wyborców PiS, ale też do wyborców, którzy na co dzień nie głosują, ale popełniono przy niej błędy komunikacyjne. Bo jak się przedstawia jakąś obietnicę, to lepiej ją przedstawić jako konkretną i namacalną. Na przykład 500 Plus. Wystarczyło obiecać wzrost do 2600 złotych w przyszłym roku i do 3000 w kolejnym, i podwyższania w kolejnych latach. Dziś nastąpiła korekta, Jarosław Kaczyński o niej mówił. Druga rzecz – nie do końca precyzyjnie wyjaśniono zasady zmiany składki ZUS dla przedsiębiorców. W sobotę to doprecyzowano – wyjaśniono, że będzie 500 złotych mniej dla firm, które mają poniżej 6 tysięcy złotych. To ma za zadanie uspokoić małych przedsiębiorców, których wcześniejsze zapowiedzi wprawiły w pewien niepokój. A więc sobotnia konwencja służyła dalszemu promowaniu podstawowych trzech elementów programowych, ale też uspokojeniu przedsiębiorców.
Czy któraś z pozostałych partii ma szansę na to, by w jakikolwiek sposób zagrozić jeszcze Prawu i Sprawiedliwości, ewentualnie, czy może czymś jeszcze przyciągnąć wyborców?
Wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość nie musi już ryzykować, bo zdecydowanie prowadzi. Ryzykować będzie na pewno opozycja. Widać, że taktyka z Małgorzatą Kidawą-Błońską, polegająca na budowaniu poparcia na stylu, poszukiwaniu elektoratu kobiecego, nie działa. Polacy patrzą przez pryzmat portfeli. Zachowują się racjonalnie, jeżeli coś utrzymują od danej partii, to na nią głosują.
Są jednak wyborcy antypisu…
Jest grupa wyborców o liberalnych poglądach, bardzo krytycznie nastawiona do Prawa i Sprawiedliwości. Ta grupa poglądów nie zmieni. I wydaje się, że Koalicja Obywatelska widząc klęskę swojej taktyki postawiła na mobilizację. Stąd akcja „silni razem”, „nie świruj”. Spodziewać się możemy różnych „bomb”, sensacyjnych materiałów odpalonych na koniec kampanii. To jest bardzo ryzykowne. Bo można owszem bardzo dużo zyskać, ale można też dużo stracić. Ale prawdopodobnie KO będzie ryzykować.
A lewica i PSL z Kukiz’15?
Lewica wydaje się, że będzie chciała przede wszystkim dojechać do wyborów z dwucyfrowym wynikiem, ale nie ma szans by zagrozić Prawu i Sprawiedliwości. Z kolei w przypadku PSL i Kukiz’15 problemem jest to, że elektorat jest zdemobilizowany. I to, że sondaże dają miejsce powyżej progu wyborczego nie oznacza, że próg ten zostanie przekroczony. Stąd głównym celem ludowców na najbliższe trzy tygodnie będą zabiegi o mobilizację wyborców. Na pewno nie widać tu zagrożenia dla Prawa i Sprawiedliwości.
Czytaj też:
Sondaż dla DoRzeczy.pl: Ogromna przewaga i samodzielne rządy PiSCzytaj też:
Kaczyński w Katowicach: Opozycja chowa się za elegancką panią, zza jej pleców słychać kłapanie zębów wilka
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.