Wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej” – to jedno zdanie Jarosława Kaczyńskiego poruszyło na parę dni polską scenę polityczną. W wywiadzie w „Polska The Times” lider PiS wskazywał również: „Tusk to jest wielki problem. W Polsce toczą się postępowania i w Sejmie, i w prokuraturze, które mogą doprowadzić do tego, że zostaną mu postawione jakieś zarzuty. Czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej? Mam daleko idące wątpliwości”.
Szybka reakcja Donalda Tuska, który odpowiedział propozycją debaty, pokazała, że były lider Platformy zaskakująco łatwo daje się prowokować. Propozycja debaty dała okazję Kaczyńskiemu do zadania kolejnego bolesnego prztyczka w nos. „Donald Tusk nie jest dla mnie partnerem politycznym” – tak polityk partii z Nowogrodzkiej skomentował tę propozycję.
W obronie Tuska natychmiast wystąpili posłowie PO, oburzając się, że Kaczyński dywaguje o możliwości postawienia szefa Rady Europejskiej przed sądem, choć nie toczy się żadne postępowanie w jego sprawie. Podobnych skrupułów Platforma nie ma jednak, gdy zapowiada postawienie przed Trybunałem Stanu Andrzeja Dudę i Beatę Szydło za decyzje związane z Trybunałem Konstytucyjnym. Przeprowadzony sondaż na temat prezydenckich szans Tuska nie jest dla niego oszałamiający. Tusk hipotetycznie przegrywa w drugiej turze wyborów w 2020 r. z Andrzejem Dudą w proporcji 45 do 49 proc.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.