Komentując sprawę nominacji w państwowych spółkach, Kaczyński przyznał, że to on rekomendował Dawida Jackiewicza na stanowisko ministra skarbu. – Był to niewątpliwie polityk najlepiej przygotowany do pełnienia tej funkcji. Byłem za jego powołaniem i biorę za tę nominację odpowiedzialność. Ale później w spółkach skarbu zdarzyło się wiele złego – ocenił.
Rozliczyć ministrów
– Twierdzenie, że ja o wszystkim decyduję jest o tyle nierealne, co po prostu śmieszne. Nawet jakbym chciał, to jest to niewykonalne – powiedział Kaczyński, odpowiadając na pytanie, czy wszystkie nominacje w spółkach Skarbu Państwu zatwierdza osobiście.
Prezes PiS, pytany o program Morawieckiego, podkreślił, że tak jak wszyscy ministrowie, również wicepremier, minister finansów oraz rozwoju będzie ze swojej pracy rozliczany. – To nie jest ultimatum, a raczej przestroga, że wszyscy podlegamy ocenie. Nie można przyjąć zasady, że ktoś jest dobry i koniec. Jeżeli nie będzie efektów, będą wyciągane wnioski. To dotyczy każdego członka rządu – podkreślił.
Kto pokieruje partią?
Mówiąc o swoim ewentualnym następcy, prezes PiS nie wskazał konkretnych nazwisk. – Nie ukrywam, że bardzo wysoko cenię i lubię Joachima Brudzińskiego. Ale o tym, kto będzie moim następcą, rozstrzygnie kongres partii. Nie jest rzeczą właściwą, by odchodzący prezes - a w pewnym momencie będę musiał odejść - sugerował, kto ma przejąć schedę po nim. Partia musi zdecydować sama – zaznaczył.
Komentując nominację byłego już rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza do rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Kaczyński stwierdził, że była to "wpadka". – W oczywisty sposób taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wiem, że robi się też jakąś straszną sprawę z tego, że Antoni Macierewicz uhonorował go złotym medalem – powiedział polityk, dodając, że "Misiewicz zasłużył się w sprawie szczytu NATO w Warszawie".
Czytaj więcej: Kaczyński: Ekshumacja mojego brata będzie jedną z pierwszych
dmc/Onet.pl