Ks. prof. Bortkiewicz o nadużyciach seksualnych w Kościele: Zero tolerancji! Tu nie ma usprawiedliwienia

Ks. prof. Bortkiewicz o nadużyciach seksualnych w Kościele: Zero tolerancji! Tu nie ma usprawiedliwienia

Dodano: 
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Te wykroczenia są czymś więcej niż wykroczeniami, to jest forma jakiegoś duchowego zabójstwa człowieka, jego miłości, wrażliwości, ale i wiary w Boga żyjącego w Kościele. Raz jeszcze podkreślam - zero tolerancji. Niedopuszczalne jest tolerowanie nie tylko sprawców takich czynów, ale i tych, którzy blokowali wiedzę na temat tych zbrodni – mówi portalowi DoRzeczy.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Co jest powodem tego typu działań, których dopuścili się ludzie Kościoła, a które zostały opisane w filmach braci Sekielskich?

Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz: Odpowiedź jest bardzo zwięzła - grzech. Jeśli ta odpowiedź wydaje się niesatysfakcjonująca to świadczy o jednym. O tym, że wciąż nie dostrzegamy siły grzechu. Bulwersuje - to może za słabe słowo - nas w tych opisywanych zdarzeniach to, że ludzie Kościoła, powołani do tego, by wskazywać innym drogi do Boga, do świętości, z perwersją nurzali się w grzechu. To hipokryzja, to cynizm, ale tak czy inaczej, u samych podstaw tej rzeczywistości jest grzech. Grzech przypomina niekiedy sytuację człowieka niewidomego od urodzenia. Człowieka, który przywykł poruszać się w pewnym, znanym sobie świecie, ale zarazem jest zamknięty na całe wymiary rzeczywistości. I czasem nie chce zmiany tego stanu rzeczy. Bo to już stało się kwestią przyzwyczajenia. To oczywiście nie jest próba usprawiedliwienia. Nie można tego w żaden sposób usprawiedliwić. Natomiast chciałbym podkreślić, że nie możemy realnie zmierzyć się z tymi skandalami, jeżeli zbagatelizujemy grzech, jego realizm, jego moc destrukcji. I jeżeli nie będziemy wierzyć w moc odkupienia.

Czy działania hierarchii kościelnej były w tej sprawie wystarczające?

Pytanie chyba brzmi retorycznie. Oczywiście, że nie były wystarczające. I tu nie znajdą się żadne słowa usprawiedliwienia. Niemniej, trzeba mieć na uwadze, że stan wiedzy hierarchów mógł być i zapewne był zróżnicowany. Nie jestem ekspertem - mimo bycia księdzem - w sprawach przepływu komunikacji kurialnych, ale jestem pewien, że istnieją sytuacje, jak w każdej instytucji, w których przepływ jest niedrożny. Sądzę, że każdą z takich spraw trzeba oczywiście rozpatrywać indywidualnie. Tam, gdzie wina jest ewidentna, muszą być podjęte jasne i zdecydowane konsekwencje.

Co trzeba zrobić, aby do takich zdarzeń nie dochodziło?

Z pewnością potrzebne są precyzyjne i konsekwentne działania dyscyplinarne. Bez jakiejkolwiek nuty niuansu, pobłażliwości, jakiejkolwiek tolerancji. Te wykroczenia są czymś więcej niż wykroczeniami, to jest forma jakiegoś duchowego zabójstwa człowieka, jego miłości, wrażliwości, ale i wiary w Boga żyjącego w Kościele. Raz jeszcze podkreślam - zero tolerancji. Niedopuszczalne jest tolerowanie nie tylko sprawców takich czynów, ale i tych, którzy blokowali wiedzę na temat tych zbrodni. Ale sądzę, że same działania dyscyplinarne nie są wystarczające. Potrzebna jest jasność w kwestiach norm etycznych. I to w całym społeczeństwie. Nie można zgodzić z cynicznym dualizmem, w którym zachowania pedofilskie czy homoseksualne są napiętnowane w środowisku kościelnym, a promowane w innych. Taki dualizm świadczy o schizofrenii moralnej społeczeństwa.

Czy - jak twierdzą niektórzy - o sprawie powinno być cicho, bo szkodzi to Kościołowi, czy przeciwnie - jedynie prawda jest drogą do oczyszczenia?

Zdecydowanie milczenie jest niedopuszczalne. Ono staje się współudziałem w złu. Jednak problemem jest styl mówienia prawdy. Pozwolę sobie przywołać kilka słów św. Jana Pawła II z jego pielgrzymki z 1991 r.: „Prawda zostaje poniżona także wówczas, gdy nie ma w niej miłości do niej samej i do człowieka”. Problemem, którego nie chcę w tej chwili szczegółowo rozwijać jest pytanie o motywacje niektórych demaskatorów zła. Czy są nimi szacunek dla prawdy i człowieka czy chęć zniszczenia, oplucia wspólnoty Kościoła? Czy nie jest to czasem wyraz pogardy dla innych członków tej wspólnoty? Wierzę, więcej, wiem, że wewnątrz Kościoła są ludzie, którzy z determinacją walczą z homoherezją i innymi patologiami. Ale czynią to w imię ocalenia wspólnoty Kościoła, a nie jej wyszydzania. Tym ludziom wierzę. Tym, którzy prezentują zło w Kościele na tle tego, co jest symbolem świętości, opowiadają o perwersjach i złu na tle krucyfiksu i kielicha mszalnego, tym nie wierzę.

Czy Kościół w Polsce przeżywa dziś kryzys - w kontekście obecności ludzi w świątyniach, ludzi młodych, powołań, i jakie są możliwości stawienia czoła tym problemom?

To trudne pytanie, a raczej odpowiedź na nie przerasta moje możliwości. Kryzys ma w sobie coś z oczyszczenia, rozgraniczenia, daje szansę podjęcia czegoś na nowo. I dobrze, że taki stan rzeczy się pojawia, on nakazuje nam wszystkim bardziej zapatrzeć się na to, jakie znaki daje nam Bóg, do czego nas wzywa. Jestem przekonany, że możemy i powinniśmy stawić czoła problemom i wyzwaniom. W jaki sposób? Bezwarunkowo przyjmując prawdę, która jest w Bogu, którą daje nam Bóg. Słowa Chrystusa „poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” nie straciły nic ze swego znaczenia.

Czytaj też:
Terlikowski: Z tego, czy reagujemy na pedofilię w Kościele zostaniemy rozliczeni
Czytaj też:
Prymas Polski reaguje na "Zabawę w chowanego" braci Sekielskich. Zgłoszenie do Watykanu

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także