„Agencja informacyjna Eurasia Daily (EaDaily) została założona w 2015 r. po to, aby obiektywnie przedstawiać polityczne i społeczno-ekonomiczne procesy na kontynencie eurazjatyckim”. Tak reklamuje się medium, które de facto jest narzędziem kremlowskiej propagandy przeznaczonej na obszar postsowiecki. „Pożegnanie z iluzjami” – tak swój artykuł na temat Konfederacji zatytułował Piotr Makiedoncew. Publicysta portalu EaDaily pisze wprost: partia Bosaka do niedawna jeszcze była prorosyjska, ale to się „niestety” zmieniło.
Makiedoncew opisuje Konfederację jako „zjednoczenie radykalnych eurosceptyków, złożone z konserwatywnych liberałów narodowych konserwatystów”. W swojej niechęci do Brukseli jest to – w opinii publicysty – siła polityczna bardziej konsekwentna od PiS, który tylko na poziomie retoryki odwołuje się do koncepcji „Europy Ojczyzn”. Makiedoncew odnotowuje również krytyczny stosunek ugrupowania do pozycji Warszawy w relacjach z USA i NATO, negatywną ocenę działalności ambasador Mosbacher czy podjęcie tematu ustawy 447. „Tym, co w największym stopniu wyróżniało Konfederację na tle innych sił politycznych w Polsce, była krytyka polityki konfrontacji z Rosją oraz negatywny stosunek do pomajdanowej Ukrainy, szczególnie jeśli chodzi o kult OUN-UPA” – pisze Makiedoncew. Jednak, jak ubolewa, to się zmieniło. Jako dowód podaje wypowiedzi polityków Konfederacji, które przeczą interesom Rosji. Cytuje Grzegorza Brauna, mówiącego o „polskim imperializmie”, a także Roberta Winnickiego, który kategorycznie zaznaczył, że pomimo gotowości do współpracy z nacjonalistami z innych krajów, to jednak jest przeciwny budowie „nacjonalistycznej międzynarodówki” (w domyśle: pod auspicjami Kremla), ponieważ „najważniejszy jest własny interes narodowy”. „Jednak momentem prawdy okazało się stanowisko Konfederacji 9 stycznia, podczas głosowania nad antyrosyjską rezolucją, która była kolejnym wydarzeniem w wypowiedzianej przez rząd PiS polityczno-historycznej wojnie z Rosją” – pisze Makiedoncew. Gwoli wyjaśnienia – chodzi o uchwałę, potępiającą antypolskie kłamstwa polityków Kremla na temat roli Polski w II wojnie światowej. Makiedoncew informuje swoich czytelników, że jedynym posłem, który wówczas nie poparł „antyrosyjskiej rezolucji” był Janusz Korwin-Mikke. Przypomina miłe uchu Putina słowa kontrowersyjnego polityka o tym, że „Polska powinna uznać aneksję Krymu”. Z już mniejszą sympatią przytacza kategoryczny komentarz Krzysztofa Bosaka w tej sprawie: „Nie. Rosyjska okupacja Krymu była naruszeniem prawa międzynarodowego”. „Więcej: Bosak zaznaczył, że jako lider Ruchu Narodowego, podczas zjednoczenia Krymu z Rosją (tak nazywają Rosjanie aneksję półwyspu) on i jego współpracownicy oświadczyli, że należy wspierać integralność terytorialną wszystkich państw” – ubolewa Makiedoncew.
To nie koniec grzechów Bosaka. Rosyjski publicysta przypomina, że lider Konfederacji był jednym z dwóch – obok Andrzeja Dudy – kandydatów na prezydenta Polski, który wziął udział w biegu ku czci Żołnierzy Wyklętych, czyli „działaczy zbrojnego podziemia antysowieckiego, które nawet wśród antykomunistów cieszy się złą sławą z powodu prześladowań mniejszości narodowych oraz za zbrodnie przeciwko zwykłym polskim obywatelom”.
Makiedoncew uważa, że Konfederacja wybrała „zgubną drogę”. „Będąc przeciwnikiem dyktatu USA, Izraela, UE i Niemiec, wspólnie z innymi polskimi siłami politycznymi zasiliła szeregi rusofobów, co w rzeczywistości jest wielkim sukcesem PiS. Poza tym, liczba Polaków, chcących opuścić UE, nie przekracza 15 proc. Dlatego Konfederacji sądzone jest być niszową siłą” – pisze. Jego zdaniem „w warunkach narastającego konfliktu amerykańsko-chińskiego i amerykańsko-niemieckiego, Konfederacja mogła zaproponować rozsądną trzecią drogę, którą proponował Robert Winnicki w wywiadzie z lutego 2017 r. Do tego jednak nie doszło. Zamiast wielowektorowej polityki zagranicznej i polepszenia relacji z Rosją, Konfederacja zaproponowała Polakom śmiertelny konflikt jednocześnie z USA, Izraelem, UE, Niemcami i Ukrainą” – konkluduje. Jak pisze, Rosja może się czuć rozczarowana tą „polityczną siłą antysystemową”, w której pokładała nadzieje. Na zakończenie Makiedoncew cytuje znamienną wypowiedź Antona Kiersnowskiego, rosyjskiego publicysty i historyka: „Kiedy w końcu zrozumiemy, że nacjonaliści z innych krajów (…) są takimi samymi wrogami nas, Rosjan, jak i prześladowani przez nich komuniści?”. Choć cytat odnosi się do wojny domowej w Hiszpanii i zawiłości międzywojennej polityki Związki Sowieckiego, współczesny wymiar przekazu jest oczywisty – Rosja nie może liczyć na „nacjonalistyczną międzynarodówkę”. A przynajmniej nie w Polsce. Przynajmniej tak wynika z tekstu rosyjskiego propagandzisty…
Teraz krytykuje aneksję Krymu, opowiada się za nienaruszalnością granic, a nawet – o zgrozo! – wspiera kult antykomunistycznego podziemia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.