Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Ledwo wspomniałem o potrzebie rozważenia dalszej polskiej obecności w Unii, a już gromko zaczął śpiewać chór oburzonych, poruszonych, dotkniętych, a czasem wręcz, co widać było w Internecie, wściekłych.
Jak to tak? Z Unii Polska wyjść może? O polexicie ktoś wspomina? Zbrodnia to niesłychana, gorzej niż zbrodnia, myślozbrodnia. Z takimi ludźmi nie wolno rozmawiać. Trzeba ich natychmiast do pionu ustawić, do porządku przywołać. Ciekawe, że w tej furii mało kto, ośmielę się powiedzieć – nikt prawie, nie zauważył, że ewentualne wyjście z Unii jest jedynie, sądzę, odpowiedzią na coraz bardziej bezczelną próbę narzucenia Polsce ideologii LGBTQ (dodaję ostatnią literkę zgodnie z oryginałem brukselskim) i na arbitralne rozszerzanie praw Komisji Europejskiej, która chce być sędzią oceniającym stopień przestrzegania praworządności w poszczególnych państwach. Czy to Polska szuka awantury? Czy to Warszawa wymyśla kolejne projekty „równościowe”?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.