Czy zauważyliście, jak dużo bolesnych rzeczy bierze się z wysiłków, żeby, broń Boże, kogoś nie urazić? – pisze Igor Zalewski.
Wydaje mi się, że gdybyśmy odpuścili sobie tę nadwrażliwość, wszystkim żyłoby się łatwiej i przyjemniej. Weźmy dwa ostatnie przykłady odgórnej reglamentacji tego, co wolno, a czego nie wolno.
Jak wiadomo, wybór młodzieżowego słowa roku został anulowany, kapituła tego plebiscytu uznała bowiem, że takie słowa jak „sasinić” czy „Julka” mogą kogoś urazić. Koszty tego działania wydają mi się znacznie większe od puszczenia sprawy na żywioł. Jacek Sasin i tak już wie, że jego nazwisko stało się niezbyt szlachetnym symbolem, ale jest dużym chłopcem i zapewne jakoś to przeżyje.