Damian Cygan: Poseł PO Sławomir Nitras stwierdził, że "katolików należy opiłować z pewnych przywilejów". Co pan sobie pomyślał słysząc te słowa?
Grzegorz Kucharczyk: Jeszcze wcześniej poseł Nitras mówił, że Kościół wypowiedział posłuszeństwo państwu polskiemu. Te dwa sformułowania przypomniały mi od razu postać czekającego na beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego, który też był oskarżany o to, że chce przemocą obalić ustrój, że godzi w sojusze i tak naprawdę jest nielojalny wobec Polski Ludowej. Komuniści nie używali co prawda słowa "opiłowywać", ale robili to. W tym sensie poseł Nitras – świadomie lub nie – nawiązuje do tradycji, wydawałoby się, już słusznie minionych.
Wyobraża pan sobie Polskę, w której katolicy są mniejszością? Bo takie sformułowanie również padło.
Poseł Nitras mówił o tym tonem życzeniowym, natomiast rzeczywiście taki scenariusz jest niestety możliwy. Na przykładzie różnych krajów, które były określane jako tzw. tradycyjnie katolickie, widzimy, że katolicy są tam de facto w mniejszości – choćby we Francji. Historia nieraz pokazywała, że nic nie jest dane raz na zawsze. Obserwując to, co dzieje się np. z powołaniami kapłańskimi w Polsce, gdzie mamy ich wyraźny spadek, scenariusze niedobre dla Kościoła trzeba realnie rozpatrywać. Przede wszystkim powinni to robić biskupi jako pasterze Kościoła. Natomiast nie jest to coś, czego należy sobie życzyć – w przeciwieństwie do nastawienia, które reprezentuje poseł Nitras.
Premier zwrócił się do prezydenta z wnioskiem o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze dwóch województw graniczących z Białorusią. Czy to pomoże uświadomić społeczeństwu, z jak niebezpieczną sytuacją mamy do czynienia?
Zważywszy na to, co dzieje się ostatnio na granicy polsko-białoruskiej, to jest uzasadniony krok. Jeżeli w momencie narastającego kryzysu migracyjnego i nadchodzących wielkich manewrów wojskowych Rosji i Białorusi Zapad 2021 ktoś przemocą próbuje demolować zasieki czy inne zabezpieczenia na granicy, to rzeczywiście jest coś, co wymaga stanowczej reakcji. I takie narzędzia prawne jak stan wyjątkowy są jak najbardziej do użycia. To oczywiście może pokazać opinii publicznej, że nie mamy do czynienia z jakąś grą partyjną, lecz kwestią, która dotyczy najbardziej żywotnych interesów państwa polskiego.
Rozmawiamy w przeddzień rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jaki jest stan wiedzy Polaków na temat tego, co wydarzyło się 1 września 1939 roku?
Z badań wynika, że im młodsze pokolenie, tym ta wiedza o historii najnowszej Polski jest gorsza, zarówno jeśli chodzi o zbrodnię katyńską, jak i o początek II wojny światowej. To jest oczywiście powód do wielkiej troski nas wszystkich, nie tylko Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Z czego to wynika? Czy problem leży w szkole, czy może w braku zainteresowania tym tematem?
Jest szereg czynników. Problemy edukacyjne, właściwe ułożenie treści programowych, podręczniki – to wszystko oczywiście tak. Ale ważne jest również tzw. otoczenie społeczne, czyli to wszystko, co dzieje się w mediach, także w tych społecznościowych, oglądanych przede wszystkim przez młodych ludzi. Na ile rzeczywiście przypominana jest prawda o tym, że Polska była ofiarą agresji hitlerowskich Niemiec, a nie jej źródłem. Tutaj jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia i wiele kłamstw do odkłamania.
Czytaj też:
Siemoniak: Nitras jest inteligentnym człowiekiem, który troszczy się o KościółCzytaj też:
Mosiński: Liderzy PO mówią o tym po cichu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.