W RZECZY SAMEJ I Kilka ostatnich tygodni, podczas których Białoruś, zapewne z poparciem Rosji, próbuje zdestabilizować sytuację w Polsce i szerzej – w Unii, wysyłając na granicę tłumy migrantów, doskonale pokazało, do czego doprowadziła znaczącą część polskich elit nienawiść do własnego narodu.
Ojkofobia to bardzo poważna choroba, a jej objawy można obserwować niemal codziennie. Pozwala ona przejść do porządku nad faktami – Polska jest ofiarą ataku Aleksandra Łukaszenki, który traktuje przybyszy z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu jak mięso armatnie. Zamiast tego można głosić, że obrońca jest opresorem, i z poczuciem moralnej wyższości oskarżać rząd, prezydenta oraz ogół Polaków o to, że mają kamienne serca, że nie dorośli, że nie umieją współczuć. Zamiast pomagać – wznoszą zasieki, zamiast otwierać ramiona – wysyłają wojsko. Czytam te kolejne donosy na własny naród i wzruszam ramionami. Skąd w Polsce wzięło się tylu (pożytecznych) idiotów? Jak można nie dostrzegać zamysłu Łukaszenki i związanego z nim niebezpieczeństwa?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.