Publicysta "Do Rzeczy" komentował w rozmowie z Telewizją Republika sytuację na granicy. Ocenił, że kryzys w relacjach z Białorusią będzie trwał, ponieważ jest częścią większego procesu.
Ziemkiewicz: Działa żelazna zasada Bismarcka
Ziemkiewicz zwrócił uwagę na to, że po wycofaniu się wojsk amerykańskich z Afganistanu, mamy do czynienia z nowym rozdaniem.
– Mówiąc w skrócie, momentem założycielskim jest to, że różne kraje, w tym przede wszystkim Rosja przestały szanować Amerykę, jak kilkadziesiąt świetnie wyposażonych amerykańskich żołnierzy uciekało przed – przepraszam – bandą pastuchów w prześcieradłach na głowie, uzbrojonych jedynie w broń lekką. Amerykanie zostawiają im magazyny z bronią, czołgi, nawet dolary w gotówce i to wszystko wpada im w ręce, no to w oczywisty sposób Putin sobie pomyślał, że to jest moment, kiedy trzeba kolejny raz naprzeć łokciem na drzwi i zobaczyć, co będzie dalej.
Publicysta Polska jest traktowana przez Rosję jako zagrożenie, natomiast Polakom w ramach pedagogiki wstydu wmawiano przez lata, że Polska nie może być równorzędnym partnerem dla Federacji Rosyjskiej.
– Stąd to nasze upokarzające się wieszanie przy UE, że niech nas biją po twarzy, ale za to obronią nas przed Putinem. Akurat właśnie widać, jakby nas bronili, gdyby była taka potrzeba. Rosjanie natomiast uważają, że Polska jest strategicznym zagrożeniem dla ich mocarstwowości. Chcą załatwić pewne sprawy. Najgorsze, że to się spotyka też z tendencjami w UE i w samych Niemczech. Bo gdzie jest ta sławna unijna polityka zagraniczna i sławna unijna solidarność? Jak przychodzi co do czego, to kanclerz Niemiec robi swoją politykę – zwrócił uwagę Ziemkiewicz.
Publicysta przypomniał żelazną zasadę kanclerza Bismarcka – oparcia się Niemiec na Rosji i hegemonii Niemiec w Europie przy zachowaniu przyjaznych stosunków z Rosją. – To tego Niemcy dążą. Jeśli my tego nie widzimy, to jesteśmy ślepi, głupi i rozgrywani – zaznaczył.
"Wiedzą, że z woli polskiego narodu nie wrócą do władzy"
Ziemkiewicz został zapytany o głosy ze strony lewicowej opozycji, że ze względu na swój autorytet, to właśnie Angela Merkel jest właściwym politykiem, by rozmawiać w sprawie kryzysu migracyjnego z Łukaszenką i Putinem.
– Można to streścić parafrazą z pana Trzaskowskiego: po co nam rząd w Warszawie, skoro jest rząd w Niemczech? Publicysta nawiązał do wypowiedzi polityka z 2018 roku, kiedy Trzaskowski stwierdził: "Mamy gigantomanię PMM, który proponuje lotnisko w szczerym polu. W Berlinie udało się po latach, i będziemy mieli lotnisko (...) no trudno będzie z nim konkurować. Mamy Okęcie, mamy lotnisko w Modlinie, i to absolutnie Warszawie wystarczy".
Publicysta wskazał, że jest to spójna wizja i program lewicowo-liberalnej opozycji. – Najlepiej ujął go Tomasz Lis, pisząc, że jak Polska podskakuje władzom w Brukseli, to tak, jakby jakieś województwo nie chciało wykonywać poleceń polskiego rządu. Czyli wizja Polski jako województwa w Unii jest tym, do czego oni dążą. Odrzucenie wszelkiej polskiej suwerenności pod pozorem, że państwa narodowe to przeżytek, anachronizm, a interesy narodowe to bzdura. A tak naprawdę oni wiedzą, że z woli narodu polskiego nie wrócą do władzy, do znaczenia i pieniędzy. Chcą natomiast być tą kastą zarządzającą tym unijnym województwem z nadania Brukseli – powiedział.
Ziemkiewicz dodał, że z wyłączeniem PiS, Konfederacji i Kukiza, pozostałe liczące się partie polityczne uważają, że Polski jako suwerennego państwa ma nie być.
Kryzys na granicy
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej zaostrzyła się 8 listopada, kiedy miała miejsce najpoważniejsza próba wtargnięcia na terytorium Polski przez grupę agresywnych cudzoziemców. Od tamtej pory polscy funkcjonariusze policji, Straży Granicznej i żołnierze codziennie odpierają ataki nielegalnych migrantów, których sprowadził na Białoruś reżim Łukaszenki.
Od września w pasie przygranicznym z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy, który kończy się na początku grudnia.
Czytaj też:
Poznań: Radni KO nie wsparli obrońców granicy. Chcą, by miasto płaciło na migrantówCzytaj też:
"Pozostajemy w solidarności z Polską". Oświadczenie grupy G7 ws. kryzysu na Białorusi