W środę lider Polski 2050 był gościem Moniki Olejnik w TVN24. Podczas audycji zapytany został m.in. o nowelizację ustawy medialnej, która została przyjęta przez większość Sejmową i o jej dalszych losach zdecyduje na obecnym etapie prezydent, relacje i ewentualną współpracę pomiędzy formacjami opozycyjnymi, a także doniesienia agencji Associated Press, że telefony komórkowe mec. Romana Giertycha i prokurator Ewy Wrzosek miały być w 2019 roku celami cyberataków z wykorzystaniem systemu Pegasus.
Hołownia: Targowica albo idiotyzm
Komentatorzy polskiej sceny politycznej zastanawiają się czy prezydent zdecyduje się podpisać tzw. „lex TVN”, czy będzie raczej skłaniał się ku odesłaniu regulacji do Trybunału Konstytucyjnego. Trzecia opcja to prezydenckie weto.
Szymon Hołownia wyraził opinię, że prezydent nie podpisze ustawy. – Ja myślę, że on po prostu wsadzi ją do zamrażalki pod nazwą Julia Przyłębska, czy Trybunał Julii Przyłębskiej i będą to tak, jak to robią w ostatnich rozprawach wyciągać na wokandę, a później odraczać. Jak będzie trzeba, to wyciągną, a później znowu odroczą. Tylko, ze to jest idiotyczna gra w sytuacji geopolitycznej, w której obecnie jesteśmy. To jest albo Targowica, albo idiotyzm – powiedział.
Debata liderów opozycji?
W kwestii sytuacji w obozie opozycyjnym, były prezenter TVN wyraził swoją gotowość do dyskusji z Donaldem Tuskiem i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.
– Szanuję Grzegorza Schetynę, ale nie uważam za słuszne na przykład odwoływania się do koncepcji Okrągłego Stołu, bo to było dobre 30 lat temu. Ja bym wolał debatę, ja bym wolał zobaczyć wreszcie debatę choćby liderów opozycji. Ja jestem gotowy do takiej debaty jeszcze dzisiaj. No dzisiaj to już może nie. Ale może państwa stacja coś takiego zorganizuje z Donaldem Tuskiem, żeby stanąć przed jedną kamerą, przed ludźmi. Także z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Zapytajcie nas o program, jaki mamy pomysł na Polskę – powiedział.
"Sprawdzę to"
Lider Polski 2050 zakłada, że mógł być podsłuchiwany systemem Pegasus. – Sprawdzę to. Nie wiem, co wykaże to sprawdzenie, ale z dzisiejszymi służbami, z dzisiejszym państwem trzeba zakładać wszystko. To są ludzie, którzy kupione z Funduszy Sprawiedliwości, a więc z pieniędzy, które miały służyć wsparciu ofiarom przestępstw, narzędzia do śledzenia terrorystów wykorzystują przeciwko osobom, które ośmielają się mieć inne zdanie – powiedział Hołownia.
Śledztwo ws. Polnord
Jak ustaliła „Rzeczpospolita” telefon Romana Giertycha miał być podsłuchiwany w związku ze śledztwem dotyczącym spółki Polnord. Postępowanie zostało wszczęte pod koniec lutego 2018 r. w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Czynności podjęte przez śledczych w sprawie działania na szkodę spółki doprowadziły ich do znanego adwokata. Ustalono, że od września 2011 r. do czerwca 2019 r. kancelaria Giertycha pracowała dla Polnordu za kwotę kilkunastu milionów złotych.
W związku z tym prokuratorzy chcą przedstawić Giertychowi dodatkowe zarzuty w sprawie dotyczącej przywłaszczenia ponad 72 mln zł na szkodę giełdowej spółki Polnord.
Pegasus
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" wskazali, że samo użycie systemu Pegasus wobec Giertycha nie jest niczym niezwykłym. System jest powszechnie wykorzystywany przez polskie i zagraniczne służby i, wbrew temu co twierdzi znany adwokat, nie służy wyłącznie do tropienia terrorystów.
Kluczowe pytanie brzmi, czy Pegausa użyto legalnie. Innymi słowy, czy sąd wydał zgodę na podsłuchiwanie adwokata. Jak dotąd dziennik nie uzyskał odpowiedzi na to pytanie.
W sprawie Pegasusa istnieje jeszcze jeden ciekawy wątek.
– Nikt nie udowodni że akurat Pegasus z CBA inwigilował mec. Giertycha, to może być tylko domniemanie – stwierdza ekspert od techniki operacyjnej w rozmowie z "Rz". – W naszym kraju mogą działać też obce „pegasusy", producent może wskazać jedynie rejon, w jakim jego operowały – dodał.
Jak zaznaczył ekspert, biegły ma niezwykle trudne zadanie by stwierdzić, że nastąpiło włamanie do telefonu przy użyciu Pegasusa. – Ich wartość polega na tym, że nie zostawiają śladów – wyjaśnił.
Czytaj też:
Wąsik: Moja żona była podsłuchiwana, gdy premierem był Donald TuskCzytaj też:
Lista inwigilowanych dziennikarzy. Rostowski drwi ze sprawyCzytaj też:
Horała: To nie jest coś, przed czym Tusk zawahałby się dla politycznych korzyści