– Proszę ustalić dokładną datę i nas poinformować, żeby nas nie oskarżano ni stąd, ni zowąd o ściąganie wojsk, jakbyśmy się szykowali do wojny – powiedział Łukaszenka, zwracając się do białoruskich wojskowych.
Groźba rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Agencja Reutera zwraca uwagę, że ruchy wojsk rosyjskich są uważnie obserwowane, ponieważ nagromadzenie sił w pobliżu granic Ukrainy i lawina groźnej retoryki wzbudziły obawy Zachodu, że Rosja planuje inwazję. Moskwa zaprzecza wszelkim takim planom, ale wykorzystała impas do wysunięcia żądań gwarancji bezpieczeństwa ze strony Zachodu, w tym powstrzymania ekspansji NATO i zapewnienia, że Ukraina nigdy nie zostanie przyjęta do sojuszu.
Łukaszenka, który na Zachodzie stał się persona non grata od czasu masowych represji na Białorusi w 2020 roku oraz z powodu kryzysu migracyjnego na granicy z Polską i Unią Europejską, powiedział, że przeprowadzenie ćwiczeń jest potrzebne, ponieważ Ukraina zgromadziła wojska w pobliżu Białorusi. Stwierdził też, że Polska i kraje bałtyckie mają ponad 30 tys. żołnierzy w pobliżu białoruskich granic.
"Konfrontacja z siłami Zachodu"
– To powinny być normalne manewry zgodnie z konkretnym scenariuszem konfrontacji z siłami Zachodu, państwami bałtyckimi i Polską, oraz południa - Ukrainą – oświadczył Łukaszenka, którego cytują państwowe media.
Reuters podkreśla, że Aleksandr Łukaszenka od 1994 roku rządzi byłą republiką radziecką, którą Moskwa postrzega jako państwo buforowe dla Zachodu. Mińsk wzmocnił swoje więzi z Moskwą po nałożeniu na Białoruś sankcji związanych z protestami, które wybuchły w 2020 roku po sfałszowanych przez reżim wyborach prezydenckich.
Czytaj też:
Szefowa MSZ Niemiec: Rosja zapłaci wysoką cenę za agresję na UkrainęCzytaj też:
"Moskwa zastrzega sobie prawo do odpowiedzi". Iskrzy na linii Rosja-Niemcy