W środę o poranku czasu polskiego zawodniczka z Warszawy pokonała rozstawioną z numerem siódmym Estonkę Kaię Kanepi 2:1 (4:6, 7:6, 6:3) w spotkaniu rozgrywanym na korcie Rod Laver Arena. Polka tym samym śrubuje swój najlepszy wynik w historii występów w australijskim turnieju.
Zwycięska Świątek
Pierwszy set na początku był dość wyrównany. Do stanu 3:3 nie zobaczyliśmy żadnego przełamania. Sytuacja zmieniła się w siódmym gemie. Na nieszczęście polskich kibiców na niekorzyść Igi Świątek, która straciła swoje podanie po podwójnych błędach serwisowych. Kaia Kanepi skorzystała z prezentu i wyszła na prowadzenie 4:3, a później 5:3. Warszawianka przedłużyła jeszcze swoje nadzieje w gemie numer dziewięć, ale ostatecznie musiała w tym secie uznać wyższość rywali.
Początek następnej partii nie należał do najbardziej udanych w wykonaniu Świątek. Polka znów straciła swoje podanie. Tym razem jednak udało jej się zatrzymać nerwy na wodzy i ostatecznie doprowadziła do wyrównania stanu rywalizacji w setach.
Decydująca partia zaczęła się dobrze dla reprezentantki Polski – od przełamania serwisu rywalki. Świątek poszła za ciosem, wykorzystała piłkę meczową i zameldowała się w półfinale Australian Open.
Przegrana Hurkacza
Już w drugiej rundzie z Australian Open odpadł Hubert Hurkacz. Polski tenisista uległ Adrianowi Mannarino z Francji w stosunku 3:0 (6:4 6:2, 6:3). Eksperci wskazywali, że wynik to "niespodzianka, choć nie sensacja". Zaskakiwać mogła jedynie łatwość, z jaką notowany na 69. miejscu w rankingu ATP Francuz poradził sobie z Polakiem, który wciąż należy do światowej czołówki.
Był to trzeci start Hurkacza w Melbourne. Po raz drugi dotarł do drugiej rundy, raz pożegnał się z turniejem już po pierwszym meczu.
Czytaj też:
Djokovic właścicielem 80 procent akcji firmy pracującej nad lekiem na COVID-19Czytaj też:
Djokovic poza kolejnym turniejem? "Nie będzie wyjątku"