Trybunał Sprawiedliwości UE nałożył na Polskę kary w wysokości 500 tys. euro dziennie za niezaprzestanie wydobycia węgla w kopalni Turów. Był to efekt pozwu, jaki przeciwko Polsce złożyły w tej sprawie Czechy.
Na początku lutego Warszawa i Praga zawarły porozumienie, w wyniku którego Czechy wycofały swoją skargę. Mimo to Komisja Europejska domaga się od Polski zapłacenia zaległych kar. Jeśli rząd tego nie zrobi, Bruksela potrąci należną kwotę z unijnych środków przeznaczonych dla naszego kraju.
Do sprawy Turowa odniósł się w piątek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. – My już zakończyliśmy spór z Republiką Czeską i doszliśmy do zdrowego kompromisu – powiedział.
Premier: Kary za Turów? Jakiś kompletny absurd
– Ale w sposób zupełnie nieprawny i naszym zdaniem zupełnie nielicujący też, powiem szczerze, z przyzwoitością, ponieważ domagać się od rządu, żeby wyłączył trzy, cztery lub pięć procent systemu energetycznego, żeby ludzie marzli w swoich domach, żeby nie było prądu u kilku milionów rodaków, to jest jakiś kompletny absurd. Unia Europejska niestety jest pełna takich absurdów – stwierdził.
Jak dodał, "przyczyna tego leży też w pewnym ideologicznych zacietrzewieniu".
– Jestem już po rozmowie z naszym ambasadorem w Brukseli i przygotowujemy procedurę odwoławczą, tak żeby nic nie zapłacić w tym przypadku, bo myślę, że każdy premier, któremu dobro emerytów i dobro rodzin w swoim kraju leży na sercu, zrobiłby to samo, co ja zrobiłem, to znaczy nie dopuścił do wyłączenia kopalni Turów – oświadczył Morawiecki.
Czytaj też:
"Kary za Turów płacić nie należy". Prof. Grabowska wyjaśnia dlaczegoCzytaj też:
Czy Polska powinna płacić kary za Turów? Są wyniki sondażu