Wojciech Golonka: Bruksela raz po raz przywołuje temat rzekomych „stref wolnych od LGBT” w Polsce – ostatnio 27 stycznia mówił o tym Didier Reynders, komisarz ds. sprawiedliwości. Skąd ta obsesja?
Prof. Ryszard Legutko: Z tego samego powodu, dla którego przejmuje się ostatnio użyciem w Polsce Pegasusa – każda broń, która pozwoli uderzyć w polski rząd możliwie dotkliwie, jest dobra, nawet jeśli opiera się na kłamstwie czy insynuacji. Kto obcuje z Unią Europejską, widzi ją z bliska i umie patrzeć na to, co się w niej dzieje, ten natychmiast dostrzeże, że kwestia prawdy lub fałszu i kwestia prawa kompletnie nie mają w niej znaczenia. Nie istnieje i nie istniało coś takiego jak „strefy wolne od LGBT” w Polsce, natomiast wyprodukowano kilka, może nawet kilkanaście rezolucji, które potępiały polskie „strefy wolne od LGBT”. Pani Ursula von der Leyen też się o nich wypowiadała w tonie potępiającym. Jak widać, również dla niej prawda nie ma znaczenia. Mamy w Unii do czynienia ze światem zakłamanym, gdzie kłamstwo stało się narzędziem tępienia wszystkich, którzy myślą inaczej, a szczególnie narzędziem służącym gnębieniu wszystkich ruchów, partii, rządów i poglądów o tendencjach konserwatywnych. Natomiast w przypadku kwestii LGBT mamy jeszcze wątek dodatkowy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.