Macron poruszył kwestię sankcji w wywiadzie dla prasy regionalnej, po spotkaniu ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi. Ich powodem miałaby być "polityka dumpingu i niezgodności z wartościami Unii Europejskiej". – W ciągu trzech miesięcy po moim wyborze sankcje mają być wykonane na Polsce. Stawiam na stole swoją odpowiedzialność. Nie możemy tolerować kraju, który w Unii Europejskiej rozgrywa różnice kosztów społecznych i który narusza wszystkie zasady Unii (...) Chcę, aby przypadkowi Polski przyjrzano się w sposób całościowy. I aby w kwestiach dotyczących praw i wartości Unii Europejskiej wprowadzono sankcje – zadeklarował.
Na odpowiedź polskiego rządu nie trzeba było długo czekać. Jeszcze wczoraj Rafał Bochenek odniósł się do wypowiedzi francuskiego polityka, określając ją jako "niefortunną". – Nie godzimy się, by Polska była w ten sposób wykorzystywana w kampanii wyborczej we Francji – podkreślał Bochenek.
Rzecznik nie odniósł się jednak do samych zarzutów dotyczących łamania unijnych zasad konkurencyjności.