Agencja Ukrinform cytuje w czwartek rzecznika ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy Olega Nikolenkę, który powiedział, że "niechęć władz węgierskich do uznania niezaprzeczalnej odpowiedzialności Rosji za okrucieństwa armii rosyjskiej w Buczy, Irpieniu, Hostomelu i innych miejscach oznacza świadome wzmacnianie w Rosji poczucia bezkarności i zachęcanie agresora do nowych zbrodni na Ukraińcach".
W środę premier Węgier Viktor Orban, komentując rosyjskie ataki na cywilów, stwierdził, że "wszystkie zbrodnie powinny zostać zbadane, niezależnie od tego, że żyjemy w czasach masowej manipulacji, w których nikt nie jest nawet pewny tego, czy może wierzyć własnym oczom".
– Jeśli Węgry naprawdę chcą pomóc zakończyć wojnę, powinny przestać niszczyć jedność w UE, poprzeć nowe antyrosyjskie sankcje, zapewnić pomoc wojskową Ukrainie i nie stwarzać dodatkowych źródeł finansowania rosyjskiej armii – stwierdził Nikolenko, nawiązując do słów Orbana o tym, że Budapeszt jest gotowy płacić w rublach za gaz, jeśli Rosja o to poprosi.
– Nigdy nie jest za późno, aby znaleźć się po właściwej stronie historii – dodał rzecznik ukraińskiego MSZ.
Wybory na Węgrzech. Piąte zwycięstwo Orbana
W ostatnią niedzielę Orban wygrał wybory parlamentarne i będzie to jego czwarta kadencja z rzędu, a piąta w historii. W trakcie kampanii wyborczej obiecywał, że jeśli zwycięży, Węgry nie zostaną wciągnięte do wojny i nie będą płacić za jej skutki.
Rząd w Budapeszcie od kilku tygodni pozostaje nieugięty i nie zgadza się na transport zachodniej broni na Ukrainę przez terytorium Węgier. Moskwa zagroziła, że dostawy broni dla Kijowa staną się celem rosyjskich wojsk.
Wczoraj Orban rozmawiał telefonicznie z Putinem i zaproponował mu prowadzenie rosyjsko-ukraińskich negocjacji pokojowych w Budapeszcie.
Czytaj też:
Węgry się wyłamują. "Zapłacimy w rublach, jeśli Rosja o to poprosi"Czytaj też:
Węgry wzywają ambasadora Ukrainy