Podczas czwartkowej wizyty na wystawie poświęconej jednemu z najwybitniejszych rosyjskich przywódców Władimir Putin porównał podbój Szwecji przez Piotra Wielkiego, który miał miejsce w XVIII wieku, do obecnej inwazji wojskowej na Ukrainę. Osobliwa paralela miała być argumentem uzasadniającym zaatakowanie swojego sąsiada.
Prezydent Rosji osobiście porównał się także do pierwszego imperatora Rosji.
Podolak o słowach Putina
Słowa rosyjskiego polityka skomentował na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Jak podkreślił Podolak, "wyznanie Putina" o zajmowaniu ziemi i porównanie do Piotra Wielkiego dowodzi, że nie było żadnego konfliktu na linii Rosja-Ukraina, a Moskwa chciała usprawiedliwić przejęcie terenów należące do Ukrainy.
Nie powinniśmy mówić o "ratowaniu twarzy Rosji", ale o jej natychmiastowej deimperializacji – tłumaczy doradca ukraińskiego prezydenta we wpisie.
Przeznaczenie Rosji
Podczas swojej czwartkowej wypowiedzi dla mediów, prezydent Rosji przekonywał, że Piotr Wielki nie podbijał ościennych państw, ale walczył o terytoria, które prawowicie należały do Rosji. Następnie użył porównania do dzisiejszej wojny na Ukrainie, sugerując, że ostatnie działania militarne Rosji są uzasadnione, ponieważ Ukraina nie jest prawowitym suwerennym państwem, ale w rzeczywistości stanowi część terytorium Rosji.
– Dlaczego on (Piotr Wielki - red.) tam poszedł (mowa o podboju Szwecji w XVII w. - red.)? – zapytał Putin. Rosyjski prezydent sam udzielił sobie odpowiedzi.
– Piotr Wielki prowadził wojnę północną przez 21 lat. Mogłoby się wydawać, że podczas wojny ze Szwecją podbił nowe terytoria. Nic nie podbił – przywrócił. Odzyskał i ufortyfikował nasze ziemie. I wygląda na to, że naszym przeznaczeniem jest także "odzyskać i ufortyfikować” (ziemie Ukrainy - red.). Jeśli przyjmiemy, że te podstawowe wartości stanowią podstawę naszego istnienia, to odniesiemy sukces w rozwiązaniu problemów, które stoją przed nami – powiedział Putin.
Czytaj też:
Orban: Embargo na rosyjski gaz zniszczyłoby europejską gospodarkęCzytaj też:
Mieszkańcom Mariupola grozi epidemia cholery