W Rosji wciąż trwają próby wyjaśnienia porażki w obwodzie charkowskim, skąd siły ukraińskie wyparły okupantów w ramach prowadzonej od kilku dni kontrofensywy.
Szef Czeczenii Ramzan Kadyrow przedstawił w mediach społecznościową swoją wersję wydarzeń w Donbasie, według której "rosyjskie wojska się nigdzie nie wycofały".
– To wszystko są wrzutki i prowokacje ze strony Zachodu. Nie dajcie się nabrać. Istnieją takie pojęcia jak taktyka i strategia. Nasi żołnierze mają je wysublimowane – stwierdził Kadyrow, którego cytuje Biełsat.
Kadyrow chce stanu wojennego w Rosji
Dalej przekonywał, że Rosjanie mają inną, lepszą taktykę walki niż Ukraińcy. – Rosja stara się zminimalizować liczbę ofiar w tej specjalnej operacji (Rosjanie nie używają w kontekście Ukrainy słowa "wojna" - red.). Natomiast banderowscy naziści mogą sobie na to pozwolić do tego stopnia, że strzelają do własnych obywateli. Stąd różnice w taktyce – powiedział Kadyrow.
Stwierdził również, że gdyby to od niego zależało, ogłosiłby w Rosji stan wojenny i zacząłby używać na Ukrainie "wszystkich rodzajów broni", ponieważ w jego ocenie Rosja jest tam "w stanie wojny z całym blokiem NATO".
Żołnierz Putina
45-letni Kadyrow sam określa siebie "żołnierzem Putina". Po drugiej wojnie czeczeńskiej Moskwa dała mu dużą autonomię i przelała ogromne sumy pieniędzy na odbudowę Czeczenii.
W pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę media informowały, że Czeczenia wysłała na wojnę 12 tys. bojowników Kadyrowa. Mieli oni tworzyć tzw. oddziały zaporowe, które miały uniemożliwić żołnierzom rosyjskim odwrót i pilnować, żeby Rosjanie nie unikali starć z Ukraińcami.
Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od 1945 r.
Czytaj też:
Putin szykuje nowy etap wojny. Oligarchowie dostali zadanieCzytaj też:
"Nic takiego się nie wydarzyło". Kreml odrzuca doniesienia o Putinie