Prezydent Andrzej Duda stoi przed bardzo trudnym wyborem. Zawetować ustawy, co do których już zgłaszał poważne zastrzeżenia i wejść tym samym w konflikt z własnym środowiskiem oraz politycznym zapleczem narażając się jednocześnie na utratę – zapewne sporej części dotychczasowych wyborców, a przy tym nie zyskując w zamian innych głosów, ale zarazem wygaszając czasowo uliczne protesty i wychodząc z cienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego; wykonując ukłon w stronę ruchu Kukiz 15’? Czy też może podpisać je, ryzykując ogólnoeuropejskie oskarżenia w lewicowych mediach, że „złamał konstytucję”, „ograniczenie wolności etc”, ryzykując przy tym, że chwilowo demonstracje uliczne przybiorą na sile?
Nota bene wyjście z cienia Jarosława Kaczyńskiego będzie iluzoryczne. Andrzej Duda dla opozycji przestanie być "Adrianem" tylko do czasu kolejnej, kontrowersyjnej ustawy, np. o jawności życia publicznego, a protesty wybuchną za kilka, kilkanaście tygodni ponownie. Animującym protesty politykom i specom od marketingu politycznego nie chodzi bowiem w gruncie rzeczy, ani o Trybunał, ani o Sąd Najwyższy. Wywołanie wrzenia społecznego jest dla nich tylko drogą, jeśli nie do obalenia rządu, to do obniżenia poparcia dla PiS przed wyborami samorządowymi.
Mówiąc krótko – mam nadzieję, choć coraz mniejszą, że prezydent Andrzej Duda ustawy reformujące wymiar sprawiedliwości w Polsce podpisze. Apele – również niektórych moich czcigodnych kolegów – do Andrzej Duda by ustawy zawetował i przygotował własny prezydencki projekt ustawy uważam za nieszczęśliwe i nietrafione.
Doświadczenia z lat 2005-2007 i ostatnich dwóch lat pokazują, że nie ma żadnej możliwości by opozycja i środowiska sędziowskie zgodziły się – nawet przy zachowaniu zasady dobrej legislacji – na przyjęcie ustawy, która ograniczy przywileje i nietykalność "nadzwyczajnej kasty ludzi". Tak, jak nie wierzę, by bez bólu przyjęto ustawę o jawności życia publicznego.
Wiara, że zrobienie kroku wstecz, układanie się z opozycją i środowiskami sędziowskimi (ustalanie z nimi, jakie zapisy ich dotyczące będą dla nich do przyjęcia) w efekcie spowoduje przyjęcie ustawy reformującej sądy już bez protestów i awantur, bez ulicznych zadym, jest niczym wiara indyka, że kolejne Święto Dziękczynienia będzie wegetariańskie.
Szanuję i bardzo mocno cenię Rafała Ziemkiewicza, jego wiedzę, poczucie humoru i podzielam wiele z Jego poglądów na państwo i historię. Nie zgadzam się jednak z wezwaniem by prezydent Andrzej Duda zawetował ustawę. Również dlatego, że nie negocjuje się z ludźmi, dla których jedynymi argumentami są: blokowanie mównicy, uliczne zamieszki, wyzwiska, burdy.
Ustawy reformujące wymiar sprawiedliwości nie są przygotowane najlepiej. Trzeba będzie je poprawić. Można to zrobić szybko w drodze nowelizacji. Ale powinny zostać podpisane.
Czytaj też:
Ziemkiewicz za wetem. "Panie prezydencie, Polska potrzebuje roztropności"