Nie milkną echa po incydencie w budynku Komendy Głównej Policji w Warszawie. W zeszłą środę doszło do wybuchu pocisku z granatnika, który w swoim gabinecie trzymał gen. Jarosław Szymczyk. Sprzęt przywieziono z Ukrainy jako prezydent. Nie został on jednak poddany kontroli granicznej.
Po ujawnieniu informacji o wybuchu w budynku KGP ze strony opozycji zaczęły pojawiać się głosy o konieczności dymisji gen. Szymczyka.
Komendant Główny Polskiej Policji odniósł się do sprawy w programie "Gość Wiadomości" na antenie TVP Info. – Chciałem bardzo serdecznie i gorąco podziękować za ogromne wsparcie, jakie otrzymałem ze strony pana Mariusza Kamińskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji, który dosyć jasno wypowiedział się w tej kwestii (...) Jako pokrzywdzony, nie widzę żadnych podstaw do tego, aby składać wniosek o odwołanie – powiedział Szymczyk.
Kamiński chce dymisji
Tymczasem Michał Kamiński domaga się dymisji gen. Szymczyka. Polityk zakpił z szefa polskiej policji, stwierdzając, że faktycznie jest on ofiarą, ale "losu".
– Nie sposób odmówić jednak racji panu komendantowi. Ja go tutaj muszę wziąć w obronę, dlatego że komendant główny policji polskiej mówiąc o sobie, że jest ofiarą, ma rację. Powinien tylko dodać, że jest ofiarą losu. Moja babcia o takich ludziach jak pan komendant mówiła: to ofiara losu – powiedział Kamiński w rozmowie z Moniką Olejnik w „Kropce nad i” TVN24.
Zdaniem senator, "jak ktoś jest ofiarą losu, to w takim potocznym mniemaniu oznacza: nieudacznik, facet, któremu właśnie zabawka potrafi w ręku wybuchnąć".
– Albo nie zorientował się, że dostał prezent, który jest granatnikiem, a mówimy o komendancie policji, to taka osoba, która jest, jak sama o sobie mówi, ofiarą, choć nie dodaje: losu, powinna nie być komendantem głównym polskiej policji – dodał wicemarszałek Senatu.
Czytaj też:
Kamiński: Chciałbym próby przejęcia władzy już terazCzytaj też:
"Putin jak polski premier". Osobliwa teoria Kamińskiego