Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", w wielu placówkach przed świętami zaczęło brakować miejsc dla najmłodszych – w sumie zajętych było 10 tys. z 12 tys. dostępnych łóżek. Niektóre lecznice przekładały planowane przyjęcia, kolejne szukały miejsc na oddziałach pediatrycznych w innych placówkach.
Dlaczego chorują dzieci? "Grypa, COVID-19, RSV"
Dziennik pisze, że "prawdziwa plaga chorób zapełnia szpitale dziećmi". Część z nich trafia pod respiratory. Zdaniem ekspertów przepełnienie szpitali pediatrycznych to efekt nałożenia się zachorowań na grypę, COVID-19 i RSV w jednym czasie. "Dzieci są atakowane z różnych stron, a ich odporność jest znacznie zmniejszona, zwłaszcza tych małych, z powodu pandemii" – czytamy.
– Ostatnio na oddziale mieliśmy tyle dzieci wymagających stałego monitorowania, że zabrakło nam pulsoksymetrów – powiedziała "DGP" jedna z lekarek. Dodała, że przy RSV, czyli wirusie atakującym górne i dolne drogi oddechowe, głównie u dzieci w wieku do pięciu lat, to kluczowe urządzenie. Tłumaczyła, że spadki saturacji bywają nagłe, dlatego dzieci są stale monitorowane, żeby w razie alarmu móc odpowiednio zareagować.
Szpital musiał wstrzymać planowe przyjęcia
Ewelina Gowin, zastępca kierownika Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Wielkopolskim Centrum Pediatrii, przekazała, że sytuacja stała się na tyle poważna, że trzeba było wstrzymać planowe przyjęcia, żeby zrobić miejsce dla dzieci z RSV i grypą. – Wszystkie łóżka mamy cały czas zajęte. W sumie to ok. 80 pacjentów, z których 60 ma RSV. Mowa przede wszystkim o dzieciach do trzech lat – powiedziała "DGP" lekarka.
Gazeta podaje, że w ubiegłym tygodniu sytuacją w szpitalach zajmował się zespół kryzysowy w Ministerstwie Zdrowia, który zdecydował o stworzeniu buforu miejsc dla dzieci i zwiększeniu dostaw leków oraz testów.
Czytaj też:
Trudna sytuacja w szpitalach. Niedzielski podjął decyzję