Dożywotni redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” tylko z pozoru stracił już rząd dusz.
W istocie polska debata publiczna odbywa się nadal według reguł przez niego ustanowionych, tyle że już nie za sprawą jego podwładnych i uczniów. Dzisiaj wzorzec michnikowszczyzny najusilniej kultywują ci, którzy wychowali się we wrogości wobec samego Michnika. Odwracają wprawdzie znaki wartości: to, co dla Michnika było dobre, dla nich jest złem, afirmują natomiast idee i zachowania, które Michnik usiłował z życia publicznego wymazać. Jednak metody i intelektualne schematy pozostają te same, wzięte wprost od redaktora, który dla obozu zwanego umownie prawicą był ikoną zła III RP i patronem wszystkich patologii „pokojowego przekazania władzy” przez komunistycznych generałów.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.