Jak podają media, ambasadorowie krajów Unii Europejskiej będą w piątek po raz pierwszy formalnie dyskutować nad propozycją reformy prawa migracyjnego i azylowego. Główna zmiana ma dotyczyć "obowiązkowej solidarności", która przewiduje trzy możliwe reakcje w stosunku do migrantów: relokację, wsparcie finansowe lub operacyjne.
Jeżeli kraje będą protestować, Bruksela rozważy zapłatę 22 tys. euro na migranta.
Szwecja, która obecnie sprawuje prezydencję w UE, zbierze opinie krajów członkowskich na temat podejścia do migrantów. Ma to pomóc w sformułowaniu ostatecznej propozycji działania, która powinna zostać przedstawiona państwom UE w najbliższych dniach.
Polska przeciwko
Polska już zapowiada, że będzie przeciwko jakimkolwiek rozwiązaniom zmuszającym państwa członkowskie do przyjmowania migrantów. Mówił o tym m.in. polityk Prawa i Sprawiedliwości, europoseł Dominik Tarczyński. W podobnym tonie wypowiadał się w piątek były rzecznik tej partii Radosław Fogiel.
– Polska na pewno nie godzi się na jakiekolwiek tego typu działania, czy to nazwane przymusową relokacją, czy nazywane w jakikolwiek inny sposób. Jeżeli ktoś ma takie pomysły, to rozumiem, że w takim razie również wziąłby w tym rachunku pod uwagę np. te miliony ukraińskich prawdziwych uchodźców wojennych – stwierdził w programie „#Jedziemy” TVP Info.
Dalej polityk stwierdził z przekąsem, że znając Komisję Europejską, owa solidarność odnosząca się do migrantów "miałaby dotyczyć wyłącznie tych, którzy szturmowali niedawno polską i litewską granicę". Podał także przykład na, jego zdaniem, wybiórczą solidarność Brukseli "tak jak było z solidarnością w przypadku zboża, korytarzy zbożowych".
– Ta solidarność tutaj miałaby nie obowiązywać – stwierdził.
Czytaj też:
Nowela ustawy o TK. Fogiel: Myślę, że koledzy zachowają się odpowiedzialnieCzytaj też:
Rosyjska rakieta spadła na Polskę. Fogiel: Nie należy tego rozstrzygać publicznie