Komisja może zacząć działać jeszcze przed wakacjami, a pierwszy raport ma opublikować do 17 września br. (takie raporty będzie miała według postanowień ustawy publikować co roku). Członkami komisji nie muszą być posłowie, choć jej dziewięciu członków, spośród prezentowanych kandydatur, będzie wybierał Sejm.
Cenckiewicz szefem komisji?
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" istotnymi kandydatami do wejścia w skład komisji są Sławomir Cenckiewicz i Piotr Naimski. Według informacji "RZ" listę ma kompletować przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.
"Według naszych informacji komisja, którą obsadzi tylko PiS, nie zacznie prac od początku, a więc od 2007 r. PiS nastawia się na trzy wątki: energetykę, umowy międzynarodowe z Rosją i wpływy rosyjskie na śledztwo smoleńskie" – pisze w czwartek "Rzeczpospolita".
Sławomir Cenckiewicz to znany i w wielu kręgach bardzo ceniony historyk, autor licznych prac, w tym głośnej monografii o Lechu Wałęsie i jego kontaktach z SB. W 2006 przewodniczył komisji ds. likwidacji WSI – trafił tam jako doradca ówczesnego wiceministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Od 2016 r. jest dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego.
Rzecznik rządu: Byłby bardzo dobrym kandydatem
W wywiadzie dla Radia ZET o taką ewentualność został zapytany rzecznik rządu Piotr Mueller. Polityk nie wykluczył kandydatury prof. Cenckiewicza.
– Byłby bez wątpienia bardzo dobrym kandydatem – powiedział polityk.
Kto jeszcze w komisji?
Z kolei Wirtualna Polska podała nieoficjalnie, że do komisji może wejść prezes Rządowego Centrum Legislacji (RCL) Krzysztof Szczucki oraz wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. „Obaj są z wykształcenia prawnikami i - jak słyszymy nieoficjalnie - obaj mogą wkrótce zostać oddelegowani do prac w komisji ds. badania wpływów rosyjskich” – pisze WP.
"Gdy pytamy o to wiceministra Jabłońskiego, ten odpisuje nam zdawkowo: 'Nic o tym nie wiem'. Krzysztof Szczucki w ogóle nie odpowiedział na naszą prośbę o rozmowę" – czytamy dalej.
Kolejne nazwiska, które pojawiają się w tekście to: Małgorzata Wassermann, Jarosław Krajewski, Kazimierz Smoliński, (wszyscy PiS) i Piotr Sak i Janusz Kowalski (obaj Suwerenna Polska).
Komisja ds. badania wpływów rosyjskich
Przypomnijmy, że w poniedziałek Andrzej Duda ogłosił, że podpisze ustawę o powołaniu państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022, która przeszła w Sejmie głosami posłów PiS w ubiegły piątek, po odrzuceniu weta Senatu.
Przepisy budzą ogromne wątpliwości natury prawnej. Prezydent zapowiedział jednocześnie, że skieruje ustawę do Trybunału Konstytucyjnego w tzw. trybie kontroli następczej, co oznacza, że ustawa wejdzie w życie i będzie czekać na opinię TK w zakresie zgodności z konstytucją.
Według posłów PiS państwowa komisja ma działać na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej.
Przeciwko decyzji prezydenta protestuje cała opozycja, która mówi o "końcu demokracji w Polsce" i uważa, że ustawa autorstwa PiS łamie Konstytucję. Przyszłą komisję nazywa "polowaniem na czarownice" i "sądem kapturowym".
Zdaniem przeciwników ustawy jej celem jest m.in. wyeliminowanie z życia publicznego lidera PO Donalda Tuska, stąd nazwa "lex Tusk".
Czytaj też:
Prof. Dudek o komisji PiS: Absolutny skandal. Co do istoty sprawy nie przysługuje odwołanieCzytaj też:
Komisja ds. badania rosyjskich wpływów dzieli Polaków. Zobacz sondaż