Dziennikarz w rozmowie z "Super Expressem" tłumaczy, dlaczego forsowane przez obóz rządzący zmiany w sądach, mogą okazać się dla PiS bardziej opłacalne jako "straszak".
Ziemkiewicz przywołuje trzy wyroki – o niestwierdzeniu nieprawidłowości w stadninie koni w Janowie Podlaskim oraz dwa niekorzystne orzeczenia dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz dotyczące reprywatyzacji.
Zdaniem publicysty, może to oznaczać, iż "kasta uznała, że PiS będzie rządził przez dłuższy czas, więc nie będzie mu przeszkadzać". – W takiej sytuacji z punktu widzenia partii rządzącej nie ma sensu niczego zmieniać, a ustawa o sądach może podzielić los ustawy medialnej – uważa Ziemkiewicz.
Czytaj też:
Poprawki sądowe PiS. "Rz": Trzeci krok "nieakceptowalny" dla prezydenta
Pytany, czy w jego opinii "kasta przeszła na stronę PiS", dziennikarz "Do Rzeczy" odpowiada, że nie ma w tej sprawie żadnych danych, ale teoretycznie jest to możliwe. Jak twierdzi, bardziej opłacalne dla partii rządzącej może okazać się "trzymanie" reformy sądów jako "straszaka".
– Dla PiS wygodne może być odsunięcie reformy, a twardemu elektoratowi tłumaczenie, że wszystko opóźnia się przez "złego prezydenta, który zawetował ustawę" – przekonuje publicysta.
Pytany o słowa rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która zasugerowała, że Andrzej Duda powinien osobiście witać Jarosława Kaczyńskiego w drzwiach Belwederu, Ziemkiewicz ocenił tę wypowiedź jako "dość prymitywną próbę podlizania się prezesowi".
Czytaj też:
"Nie jest zwykłym posłem". Pawłowicz mobilizuje prezydenta przed rozmową z Kaczyńskim