Według gazety próba przewrotu, jakiej podjął się Jewgienij Prigożyn, to największe wyzwanie rzuconego w 23-letniej prezydenturze Władimirowi Putinowi. Wśród moskiewskich pojawiają pytania o to, czy rosyjski prezydent przynajmniej na chwilę stracił kontrolę nad krajem. Kiedy Putin przemawiał w poniedziałek do narodu, podziękował ludności za okazanie "jedności i patriotyzmu", co, jak powiedział, jasno pokazało, że "wszelka próba wywołania wewnętrznego zamieszania była skazana na niepowodzenie".
"Jednak bunt grupy najemników Wagnera obalił mit, który był kamieniem węgielnym prezydentury Putina – że reprezentował on stabilność i siłę. Wielu przedstawicieli rosyjskiej polityki i biznesu zastanawia się, czy uda mu się wrócić do poprzedniej stabilizacji. Niektórzy sugerowali nawet, że mogą być prowadzone poszukiwania następcy Putina. – Putin pokazał całemu światu i elicie, że jest nikim i nie jest w stanie nic zrobić – powiedział jeden z wpływowych, moskiewskich biznesmenów. – To całkowity upadek jego reputacji – dodał" – opisuje "The Washington Post".
– Toczą się gry, których nikt nie rozumie – powiedział rosyjski urzędnik, bliski najwyższym kręgom dyplomatycznym. – Kontrola nad krajem została częściowo utracona – wskazał.
Ktoś pomagał Prigożynowi?
Członkowie moskiewskiej elity nie mogą pojąć, jak to możliwe, że zbuntowane siły Wagnera tak łatwo przejęły kontrolę nad głównym ośrodkiem dowodzenia dla wojny armii rosyjskiej na Ukrainie w mieście Rostów nad Donem na południu Rosji, nie napotykając oporu. Pytanie budzie też to, jak udało im się przejść setki mil drogą do Moskwy, zanim Jewgienij Prigożyn, przywódca Grupy Wagnera, ostatecznie zdecydował się zawrócić swoje wojska.
– Jak to możliwe, że jadą czołgami setki kilometrów na północ w kierunku Moskwy i nie zostają zatrzymani? – pyta współpracownik moskiewskiego miliardera. – Kiedy masz maszerujące kolumny tysięcy ludzi i nikt nie może ich powstrzymać, utrata kontroli jest ewidentna – powiedział z kolei jeden z rosyjskich miliarderów, który podobnie jak inni wypowiada się pod warunkiem zachowania anonimowości z obawy przed zemstą.
– Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że kraj nie zmierza we właściwym kierunku – ocenia Siergiej Markow, związany z Kremlem doradca polityczny. – Jeśli nic się nie zmieni, to na pewno się powtórzy – zaznacza.
Dwóch moskiewskich biznesmenów, z którymi rozmawiali dziennikarze zasugerowało, że najemnicy Prigożyna nie byliby w stanie bez przeszkód posuwać się tak daleko na drodze do Moskwy, gdyby nie wspierała ich część rosyjskich służb bezpieczeństwa.