W grze było kilka wątków. Pierwszy to wątek wyborczy. Rządzący musieli rozumieć, a najpewniej dysponowali badaniami pokazującymi, że nie wchodzi w grę prześlizgnięcie się nad rocznicą. W elektoracie PiS jest znacząca część, mocno uwrażliwiona na sprawy pamięci, a już zwłaszcza na wołyńskie ludobójstwo jako wyróżniające się okrucieństwem, a zarazem w odczuciu wielu traktowane po macoszemu przez rządzących. Potwierdza to zresztą niedawny sondaż dla Wirtualnej Polski, w którym aż 53,1 proc. badanych opowiedziało się za tym, że Ukraina powinna Polskę za Wołyń przeprosić (w tym ponad 34 proc. wybrało odpowiedź „zdecydowanie tak”). Przeciwnego zdania było 36,2 proc. (w tym tylko 16,9 proc. odpowiedziało „zdecydowanie nie”). To pokazuje, po której stronie są społeczne emocje, nawet gdyby założyć, że większość respondentów przeciwnych przeprosinom pochodziła z elektoratu Zjednoczonej Prawicy (co wydaje się dość śmiałą hipotezą).
Drugi wątek to stanowisko strony ukraińskiej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.