Pierwsze od ponad roku osobiste spotkanie przywódców Rosji i Turcji, które odbyło się w poniedziałek w Soczi, nie przyniosło żadnych rezultatów.
Putin odmówił powrotu do umowy zbożowej, która pozwoliła na wywóz z ukraińskich portów na Morzu Czarnym ponad 30 mln ton żywności, a Erdogan nie dał zielonego światła dla stworzenia hubu gazowego w Turcji, którego Gazprom desperacko potrzebuje po załamaniu się eksportu rosyjskiego gazu na rynek Unii Europejskiej w związku z sankcjami.
Putin stawia warunek ws. powrotu do umowy zbożowej
– Będziemy gotowi wznowić umowę zbożową, gdy tylko wszystkie zapisane w niej porozumienia dotyczące zniesienia ograniczeń w eksporcie rosyjskich produktów rolnych zostaną w pełni wdrożone – powiedział Putin na konferencji prasowej po spotkaniu. Przekonywał, że podczas ostatniego przedłużenia umowy zbożowej Rosja została "znowu oszukana".
Erdogan powtórzył wielokrotnie już wyrażane stanowisko, że Turcja jest gotowa przyjąć rolę mediatora w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie. – Jesteśmy zdeterminowani kontynuować wysiłki na rzecz ustanowienia trwałego pokoju, stabilności i dobrobytu w naszym regionie. Już wcześniej występowaliśmy jako kraj-gospodarz bezpośrednich rozmów pomiędzy stronami konfliktu. Podobnie jak poprzednio, jesteśmy gotowi dołożyć wszelkich starań, aby w tej sprawie pełnić rolę mediatora – dodał.
Negocjacje z Rosją. Erdogan naciska na Ukrainę
Według Erdogana, możliwość negocjacji między Rosją a Ukrainą zależy od Kijowa. – Ukraina, aby podjąć wspólne kroki z Rosją, z pewnością musi złagodzić swoje stanowisko – stwierdził turecki prezydent.
Erdogan wielokrotnie powtarzał, że Ankara opowiada się za wznowieniem rozmów Moskwy z Kijowem w formacie stambulskim. Negocjacje odbyły się w marcu ubiegłego roku, jednak osiągnięte wówczas rozwiązania nie były satysfakcjonujące dla Ukrainy. Erdogan podkreślił, że Turcja jest gotowa gościć wszelkie przyszłe rozmowy między prezydentami Rosji i Ukrainy.
Dialog w sprawie uregulowania konfliktu między państwami został zerwany po odnalezieniu ciał kilkudziesięciu cywilów w opuszczonej przez wojska rosyjskie Buczy pod Kijowem.
Czytaj też:
Błaszczak w Olecku: Nie chcemy drugiej Buczy i nie dopuścimy do tego