Polakom trudno zrozumieć, że polityka nie polega li tylko na głośnym deklarowaniu, czego się chce, i równie głośnym protestowaniu przeciwko temu, czego się nie chce” – od czasu, gdy Roman Dmowski napisał te słowa, minęło 120 lat, a nic się w tym czasie w naszym pojmowaniu polityki nie zmieniło. Jest problem – deklarujemy, czego w związku z tym chcemy (a raczej: co się nam słusznie należy) oraz czego nie chcemy i uznajemy sprawę za załatwioną. Reszta to już tylko oczekiwanie na należyte zachowanie innych i na pożądany bieg wypadków. Niestety, świat nie chce działać w taki sposób, jak nauczyli nas protagoniści inteligenckich kawiarnianych dysput.
W trakcie kampanii wyborczej do parlamentu ustalono zgodnie, że nie chcemy u siebie oglądać takich scen, które miały miejsce w zachodnich miastach po atakach Hamasu na Izrael: tłumów pochodzących spoza Europy imigrantów, głównie muzułmanów, ale też ludzi z innych przyczyn niedarzących sympatią cywilizacji Zachodu, wiwatujących ku czci mordowania i porywania jako zakładników bezbronnych cywilów oraz skandujących: „Gas the Jews!”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.