Rząd Tuska wdroży "zieloną rewolucję"? Oto, czego dotyczy umowa koalicyjna

Rząd Tuska wdroży "zieloną rewolucję"? Oto, czego dotyczy umowa koalicyjna

Dodano: 
Od lewej: Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia, Donalda Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz
Od lewej: Włodzimierz Czarzasty, Szymon Hołownia, Donalda Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz Źródło: PAP / Paweł Supernak
Odbiorcy energii dotkliwie odczują wzrost cen, które przez dotychczasowe wsparcie rządu było znacznym odciążeniem finansowym dla odbiorców energii.

Ostatnie tygodnie to czas intensywnych wystąpień Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy, które ogłosiły zawarcie umowy koalicyjnej. Umowa ta zwiera wiele kontrowersyjnych zapisów, w tym punkt 8. oraz 9. odnoszące się do kwestii kryzysu klimatycznego i środowiska naturalnego. W bardzo lakonicznych zapisach umowy brakuje wyjaśnienia szeregu inicjatyw i działań, jakie zamierzają w tym zakresie podjąć koalicjanci.

Zielona rewolucja klimatyczna

Według zapowiedzi umowy koalicyjnej, 20 proc. obszaru lasów powinno zostać wyłączonych z gospodarki surowcowej, a więc wycinki. Koalicja zapowiada również likwidację składowisk odpadów toksycznych oraz walkę ze smogiem, m.in. przez przyspieszenie wymiany pieców. Te „wzniosłe postulaty” pozostają jednak bardzo ogólnikowe i trudno je będzie stosować w praktyce.

Przykładowo – kwestia zwiększenia powierzchni parków narodowych może spotkać się z problemem samorządowego weta. Na mocy ustawy o ochronie przyrody z 2000 roku, większe uprawnienia w tym zakresie przyznano bowiem właśnie samorządom. Sprzeciw ten wynikać może ze znacznego ograniczenia inwestycji (w tym budowlanych) w danym regionie, a tym samym strat finansowych, ale także ze sprzeciwu mieszkańców związanego z ograniczeniami w funkcjonowaniu w obszarze objętym ochroną. Koalicjanci pokreślili, iż będzie się to odbywać „w porozumieniu z lokalnymi społecznościami”. Analizując historię, trudno jest wskazać na wypracowanie takiego porozumienia w przeciągu minionych lat. Umowa zakłada m.in. renaturyzację rzek, pomija jednak w tym zakresie całkowicie deklarację w sprawie żeglugi.

Umowa koalicyjna zakłada, że całość wpływów z handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla będzie przeznaczona na transformację energetyczną. Odbiorcy energii dotkliwie odczują wzrost cen, które przez dotychczasowe wsparcie rządu było znacznym odciążeniem finansowym dla odbiorców energii.

Koalicjanci podkreślili „wolę dialogu i respektowania ustaleń zawartych ze stroną społeczną”. Należy przypuszczać, że mieli na myśli wypracowane porozumienie zawarte przez rząd Zjednoczonej Prawicy z górnikami. Biorąc jednak pod uwagę deklaracje tych partii, trudno oczekiwać zapewnienia gwarancji dla tej grupy.

Czego brakuje w umowie koalicyjnej?

Koalicjanci całkowicie pominęli w umowie tzw. prawa zwierząt. Związane jest to zapewne z faktem, że Lewica, Polska 2050 i KO (poza Agrounią) opowiadają się za prawami zwierząt, natomiast PSL sprzeciwia się np. wprowadzeniu zakazu chowu klatkowego. Dodatkowo, nie znalazł się żaden zapis dotyczący zakazu lub ograniczenia polowań. Deklaracje o „działaniu na rzeczy poprawy dobrostanu zwierząt” oraz „zachowaniu równowagi w odpowiednim rozwoju” produkcji roślinnej i zwierzęcej to tylko ogólnikowe postulaty.

W umowie koalicyjnej brakuje deklaracji dostatecznego wsparcia dla polskich rolników i systemowych rozwiązań zapewniających ochronę krajowych producentów żywności. Ponadto zabrakło wskazania konkretnej daty osiągnięcia tej „neutralności klimatycznej”.

Wydaje się zatem, że to co „łączyło” koalicjantów w trakcie kampanii wyborczej – czyli wyłącznie sprzeciw wobec Prawa i Sprawiedliwości w formie haseł proabrocyjnych, reformy sądów, zacieśnienia współpracy z Unią Europejską, powoli się wyczerpuje, pozostawiając lukę we wspólnych celach w tak wielu istotnych dla kraju sektorach.

Podsumowanie

Realizacja postawionych przez koalicjantów założeń będzie zależała w znacznej mierze od tego, kto będzie szefował resortowi klimatu. Polska 2050 mocno w swoich postulatach przedwyborczych wskazywała na kwestie klimatyczne. Jednakże porozumienie zawarte w PSL znacznie osłabiło wiarę w deklaracje Szymona Hołowni o „ratowaniu planety”, gdyż ciężko pogodzić to z niektórymi poglądami koalicjantów. Posłowie PSL w znacznej większości głosowali przeciwko „piątce dla zwierząt” Jarosława Kaczyńskiego, dlatego też połączona kampania wyborcza tych ugrupowań szeroko pomijała tematy ekologii i klimatu. Ta koalicja, jeśli chodzi o sprawy klimatyczne i ochrony środowiska, nie będzie w stanie osiągnąć porozumienia w wielu kwestiach.

Przyszły minister klimatu będzie koordynował wprowadzenie rozwiązań unijnego planu Fit for 55 – czyli planu znacznego obniżenia emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku, a z drugiej strony będzie musiał radzić sobie ze społecznym sprzeciwem wobec odejścia od paliw kopalnych czy wycofywania samochodów spalinowych. Dotychczasowy rząd niejednokrotnie podkreślał zagrożenie wprowadzenia unijnego „podatku od emisji” oraz podwyższenia cen energii.

Mając na uwadze powyższe rozważania, brzmienie punktu 8. i 9. umowy koalicyjnej może wzbudzać zaniepokojenie. Z drugiej jednak strony ciężko sobie wyobrazić realizację tych postulatów, gdyż przynajmniej w części, są one sprzeczne z polską racją stanu, ograniczają rozwój gospodarczy kraju i mogą skutkować blokadą budowy infrastruktury strategicznej.

Ordo Iuris

Czytaj też:
Bielan: Tusk się na to zgodzi, musi spłacić dług
Czytaj też:
Kołodziejczak napisał list do wyborców PiS. "Będę dbał też o was"

Źródło: Ordo Iuris
Czytaj także