Tusk stwierdził, że manifest Piotra Szczęsnego mógłby zastąpić jego expose, które wygłosił w związku z wyborem na premiera przez Sejm.
"Protestuję przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich. Protestuję przeciwko łamaniu przez rządzących zasad demokracji, w szczególności przeciwko zniszczeniu Trybunału Konstytucyjnego i niszczeniu systemu niezależnych sądów. Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej" – czytał.
"Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni podejmowali jakiekolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji – najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje. Protestuję przeciwko takiemu sprawowaniu władzy, że osoby na najwyższych stanowiskach w państwie realizują polecenia wydawane przez bliżej nieokreślone centrum decyzyjne związane z Prezesem PiS, nieponoszące za swoje decyzje odpowiedzialności. Protestuję przeciwko takiej pracy w Sejmie, kiedy ustawy tworzone są w pośpiechu, bez dyskusji i odpowiednich konsultacji, często po nocach, a potem muszą być prawie od razu poprawiane" – mówił Tusk.
"Protestuję przeciwko wykorzystywaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych (partyjnych bądź prywatnych) celów. Protestuję przeciwko nieprzemyślanej, nieskonsultowanej i nieprzygotowanej reformie oświaty. Protestuję przeciwko ignorowaniu ogromnych potrzeb służby zdrowia" – czytał dalej premier.
Okrzyki w Sejmie. Hołownia do Tuska: Przepraszam, panie premierze
Kiedy na sali rozległy się okrzyki, marszałek Sejmu Szymon Hołownia przerwał Tuskowi. – Przepraszam, panie premierze. Nie musicie państwo zgadzać się z poglądami tego człowieka, ale bardzo proszę o szacunek dla majestatu śmierci. To jest obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, który wyraził swoją opinię i przypieczętował ją swoim życiem. Szacunku trochę – zaapelował do posłów PiS marszałek.
Kim był Piotr Szczęsny?
19 października 2017 r. Piotr Szczęsny pojawił się na placu Defilad w Warszawie, włączył z głośnika piosenkę zespołu Chłopcy z Placu Broni pt. "Kocham wolność", rozrzucił dookoła siebie ulotki, na których był zapisany jego manifest, a następnie oblał się substancją łatwopalną, podpalił się i krzyczał: "Protestuję!".
Mężczyzna został ugaszony przez przechodniów i zabrany do szpitala. Miał poparzone 60 proc. ciała. Zmarł dziesięć dni później w wieku 54 lat.
Czytaj też:
"Miałem to na końcu języka". Hołownia zdradza, co chciał powiedzieć Kaczyńskiemu