DoRzeczy.pl: „O ile sam jestem człowiekiem, który nie będzie wieszał krzyży w miejscach publicznych, w urzędach, o tyle nie uważam, żeby dzisiaj w Polsce potrzebna była nam kolejna wojna o to, czy krzyże ze ścian zdejmować” – powiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia, odnosząc się do zarządzenia prezydenta Warszawy ws. standardów równego traktowania. Jak Pan ocenia te słowa? To możliwe, żeby koalicjant PO nie wiedział o takim działaniu Rafała Trzaskowskiego? A może to wrzutka w okresie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego?
Przemysław Czarnek: Wydaje mi się, że to nie jest przypadkowy termin, w którym Trzaskowski rozpoczyna walkę z krzyżami. To dalsza część planu, który został zarysowany bardzo mocno na jego kampusie w Olsztynie, co zostało powiedziane głośno przez Nitrasa, czyli „opiłowywanie katolików”. To działanie sprzeczne nie tylko z kwestią wolności religijnej, która również oznacza, co jest zapisane w konstytucji w art. 53 – prawo do manifestowania swoich poglądów na zewnątrz, ale również to, co jest w art. 25 ust. 2, prawo do demonstrowania swojego światopoglądu religijnego także w życiu publicznym. To jest wprost wymierzone w nasze prawa i wolności, szczególnie w szeroko pojęta wolność sumienia i religii, ale też w wartość, jaką jest polskość.
Przypomnę głośny protest Finki Lautsi przeciwko państwu włoskiemu. Ona domagała się zdjęcia krzyży we włoskich szkołach. Państwo włoskie wygrało przeciwko tej kobiecie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i to w drugiej instancji w 2011 r. Wtedy trybunał stwierdził, że krzyż sam w sobie nie jest instrumentem indoktrynacji religijnej, ale jest symbolem kultury i państwowości włoskiej. Tak samo krzyż w Polsce jest symbolem kultury i państwowości w Polsce, bo na tradycjach chrześcijańskich przez wieki została zbudowana kultura tego społeczeństwa i państwo. To, co robi Trzaskowski jest częścią kampanii wyborczej, bo trafia do twardego elektoratu antychrześcijańskiego, chrystianofobicznego.
Jak więc ocenić postawę marszałka Hołowni?
To, co mówi Hołownia w odpowiedzi, jest kunktatorstwem. Co to znaczy, że nie wieszałby krzyży? Wdzięczny mogę być za to, że by nie zdejmował. Nie można być przeciwko czemuś, co nie tylko jest symbolem religijnym, ale jest dla wierzących najważniejszym symbolem Boga, Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, ale jest to również symbol polskiej państwowości. Kto zamachuje się na polski krzyż, podnosi rękę na polska kulturę, tradycję i na polskość.
Czy tego typu kwestie nie powinny być decydowane na szczeblu państwowym, a nie samorządowym?
Tak, to wykracza poza kompetencje samorządu.
Czytaj też:
Sójka: Ciężko dopatrzyć się jakichkolwiek działań minister zdrowiaCzytaj też:
Dziedziczak: Jarosław Kaczyński od lat ostrzegał przed imperializmem Rosji