Jak twierdzi amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) nie jest jednak jasne, czy siły te zostaną szybko zaangażowane na froncie, czy posłużą jedynie wzmocnienie granicy.
Według źródeł w Kijowie, niektóre oddziały mogą zostać wykorzystane do pilnowania i zatrzymywania rosyjskich żołnierzy uciekających z frontu. W raporcie ISW wskazano, że pod koniec maja w okolice obwodu charkowskiego przerzucono m.in. siły czeczeńskiego batalionu specnazu Achmat. Informacje te potwierdził w rosyjskiej telewizji jeden z czeczeńskich dowódców Apti Ałaudinow.
Wojska Rosji bliżej Charkowa
Nazar Wołoszyn, rzecznik ukraińskiego Zgrupowania Chortyca, sugeruje, że czeczeńskie oddziały mogą pełnić funkcję "dyscyplinarną", jako oddziały zaporowe do strzelania do uciekających żołnierzy.
Wołoszyn poinformował także, że Rosjanie zwiększają swoje siły przy granicy poprzez transfer oddziałów z innych odcinków frontu, w tym z okupowanego obwodu chersońskiego. Dotyczy to nieokreślonych oddziałów wojsk powietrznodesantowych z 11. i 44. Korpusów Armijnych.
Podlegający resortowi obrony ukraiński portal Sprotyw poinformował o przerzuceniu jednostek i operatorów dronów z kierunku chersońskiego na charkowski. ISW przypomina, że kiedy rozpoczynały się operacje ofensywne w tym regionie 10 maja, liczba rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą w obwodzie charkowskim była szacowana na ok. 35 tys. Według strony ukraińskiej Rosjanie zamierzali zwiększyć liczebność tego zgrupowania do 50-70 tys.
Czytaj też:
Co chcą osiągnąć Rosjanie nękając Charków? Płk Lewandowski tłumaczy, co mogą planowaćCzytaj też:
Fatalne doniesienia z Ukrainy. Rząd ujawnił dane