DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia wyniki wyborów do PE, biorąc pod uwagę rezultat Zjednoczonej Prawicy? Mamy niewielką przewagę Koalicji Obywatelskiej, ale ponad trzy miliony wyborców PiS pozostało w domach.
Tobiasz Bocheński: Zjednoczona Prawica osiągnęła bardzo przyzwoity wynik i Donald Tusk nie ma zbyt wielu powodów do zadowolenia, żeby nie powiedzieć, że nie ma żadnych. Niecały jeden procent różnicy to może być wahnięcie frekwencyjne. Prawo i Sprawiedliwość nadal jest najmocniejszą opozycją, o jakiej można mówić.
Nie martwi pana niska frekwencja?
Martwi. Oczywiście, niedosytem jest niska frekwencja na wsi, co przełożyło się na ogólne wyniki. Musimy nad tym pomyśleć, co zrobić, jak zmienić nasze działania, żeby dotrzeć do tych wyborców. Warto zwrócić uwagę, że gdyby przełożyć wyniki do PE na wyniki do parlamentu polskiego to wówczas Donald Tusk nie byłby w stanie stworzyć żadnego rządu.
Pojawiają się głosy, że w PiS potrzebna jest zmiana pokoleniowa, co pokazują głosy na pana, Patryka Jakiego czy Beatę Szydło? Czy to sygnał od wyborców, kogo chcą widzieć w polityce?
To sygnał, że mamy bardzo wyrobionych wyborców w Polsce, którzy nie kierują się miejscem na liście, czy udzielonym poparciem, lecz mają swoje preferencje na podstawie śledzenia sceny politycznej, przez co wyborcy dokonują bardzo świadomych wyborów.
Czytaj też:
"Niemożliwa Trójca UE". Morawiecki przestrzega unijne elityCzytaj też:
Sawicki: To lekcja pokory i pogrożenia przez wyborców palcem
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.